Jak powszechnie wiadomo, perkusista nie może liczyć na taką samą popularność, jaką cieszą się wokaliści czy gitarzyści. Nie chodzi już nawet o to, czy fani wiedzą, kto gra na perkusji w zespole akompaniującym na koncertach takim gwiazdom jak Madonna, Adele, Rihanna, czy Justin Timberlake, bo tam i z rozpoznawalnością gitarzystów jest słabiutko. Jednak również wśród wielbicieli kultowych i wypełniających stadiony składów (takich jak na przykład Rammstein, Guns N’ Roses, czy Foo Fighters) nie wszyscy spośród wydających na bilety swoje ciężko zarobione pieniądze znają nazwiska bębniarzy, którzy im grają pod nóżkę. Nie wspomnimy już o kompletnym braku świadomości odnośnie tego, kto zagrał na bębnach w największych przebojach światowej muzyki popularnej, w takt których tańczy się na imprezach na całym świecie. Nawet nie wszyscy maniacy jazzu pamiętają, kto dokładnie wspomagał za perkusją takich mistrzów jak Miles Davis, John Coltrane czy Thelonius Monk.
Nie znaczy to jednak, że granie na perkusji zawsze musi wiązać się z klepaniem biedy. Ci, którzy trafili do naprawdę popularnych zespołów jako pełnoprawni członkowie (lub sami sobie taki założyli), albo wybili się na niepodległość rozkręcając udane kariery solowe nie mogą narzekać na brak kasy na przysłowiowe waciki. Oto dziesięciu znajdujących się na szczycie listy według serwisu ultimate-guitar.com. Skąd redaktorzy wiedzą, ile ci muzycy mają na kontach? To już ich słodka tajemnica…
10. Chad Smith (Red Hot Chili Peppers)
30 lat grania w jednym z najpopularniejszych rockowych zespołów przełomu XX i XXI wieku, ładnych kilka lat sprzedaży werbla oraz zestawu perkusyjnego z własną sygnaturą, do tego udział w bardzo prestiżowej super grupie o nazwie Chickenfoot i można uzbierać 90 milionów zielonych papierków.
9. Joey Kramer (Aerosmith)
Aerosmith to ikona rock and rolla oraz stadionowego rocka w najlepszym wydaniu – i to światowa ikona, obwieszona całą masą złota i platyny. Właściwie można nawet powiedzieć, że są archetypem tego rodzaju amerykańskiego grania, stanowili wzór dla Guns N’ Roses i 100 milionów miało prawo się uzbierać od momentu debiutu płytowego w 1973 r.
8. Roger Taylor (Queen)
Moda na Queen nigdy nie przemija, a ostatnio za sprawą filmu Bohemian Rhapsody została ona znów umiejętnie i skutecznie podsycona. Przyznajmy jednak szczerze: jest co podsycać, bo i kompozycyjnie i wykonawczo nie ma się do czego przyczepić. Gratulujemy 140 milionów razy!
7. Larry Mullen Jr. (U2)
Co tu dużo gadać. Świat kocha U2 od 32 lat, czyli od ukazania się płyty The Joshua Tree. Choć już wcześniej grali samodzielne (i wyprzedane) trasy poza Europą, to od tamtej chwili popyt na muzykę i występy zespołu nie ustaje. Tak oto jedna z lokomotyw i twarzy marki Yamaha może pochwalić się wynikiem 150 plus sześć zer.
6. Charlie Watts (The Rolling Stones)
Blisko drugie tyle lat grania w jednej kapeli, co Chad Smith i blisko drugie tyle pieniążków (160 milionów). Logiczne. A do tego w jakiej kapeli… Największej w historii oprócz innej angielskiej na literkę B, o której jeszcze tu będzie.
5. Lars Ulrich (Metallica)
Sprawa jest prosta: facet ma niesamowitą “czutkę” do pisania i aranżowania numerów, a bez niego Metallica nie byłaby tym, czym się stała. Może i go boli ten cały hejt skierowany w jego stronę, ale 175 milionów amerykańskich pieniędzy z pewnością jest w stanie coś takiego osłodzić. Poza tym to on jest współkompozytorem kilku pomnikowych kawałków w historii nie tylko metalu, ale rocka w ogóle i to on zmontował TAKĄ kapelę.
4. Don Henley (The Eagles)
Oryginalnie perkusista zespołu The Eagles, który jednak od początku pełnim w nim rolę jednego z wokalistów, no i kompozytora lub współkompozytora większości hitów kapeli. Ponieważ ich albumy rozeszły się w multiplatynowych nakładach nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i na całym świecie (np. płyta Hotel California w USA okryła się platyną 26 razy), 200 milionów się uzbierało.
3. Phil Collins
Były bębniarz i wokalista Genesis oraz jedna z największych gwiazd muzyki pop w historii spada na trzecie miejsce w stosunku do rankingów sprzed kilku lat, co jest niewątpliwie wynikiem braku aktywności artystycznej w ciągu ostatnich 10 lat, jednak 250 milionów to wciąż piękny wynik, którego grając na weselach się nie osiągnie.
2. Dave Grohl
Kochany chyba przez wszystkich były perkusista Nirvany i obecny szef Foo Fighters wskakuje na drugie miejsce przeskakując Phila Collinsa. Jego 260 milionów to oczywiście wynik ostrej pracy przez ostatnie lata i nieustającej popularności jego pierwszego zespołu.
1. Ringo Starr
To chyba nic zaskakującego. Jeśli się było perkusistą, a okazjonalnie wokalistą (Yellow Submarine i With a Little Help from My Friends coś Wam mówią?) i współkompozytorem w największej kapeli w historii (dla ścisłości: The Beatles), to 300 meloników ma prawo się odłożyć na koncie, i to 49 lat po rozpadzie zespołu.