Historia kryjąca się za jednym z najsłynniejszych rytmów perkusyjnych w historii
Clyde Stubblefield zmarł 18 lutego 2017 r. Jego śmierć odbiła się szerokim echem zarówno w świecie perkusistów, jak i muzyków wykonujących funk czy soul. Większość ludzi kojarzy go ze współpracy z takimi gwiazdami jak James Brown czy Otis Redding. Największą popularność przyniósł mu jednak pewien rytm, który grany jest w utworze “ojca chrzestnego soulu” pt. Funky Drummer. Ten 20-sekundowy fragment soczystego groove’u stał się podstawą rozwoju muzyki hip-hop, oraz zapewnił Stubblefieldowi zarówno przydomek “Funky Drummer”, jak i rozpoznawalność środowiska muzycznego. Jest jednak kilka kwestii, które rzucają cień na cały ten splendor… Muzyk ostatnie chwile życia przeżył w warunkach bardzo skromnych, był człowiekiem ubogim, a w momencie śmierci jego długi za nieopłacone usługi medyczne wynosiły 90 000 $. Pomocną dłoń wyciągnął do niego również nieżyjący już artysta- Prince, który bardzo wspierał perkusistę pomocą finansową. Co było przyczyną tego stanu rzeczy- wykorzystywanie go przez “pracodawców” czy brak finansowego docenienia przez wykorzystujących jego rytm?
Stubblefield pracował z Jamesem Brownem od 1965 do 1971 r., wcześniej grał ze wspomnianym wcześniej Otisem Reddingiem. Nie był “żółtodziobem” w biznesie muzycznym, więc normalnym dla niego było wtedy dostawanie honorarium jednorazowego za nagranie swojej partii. Były to pieniądze za pracę, za dźwięki, ale bez szans na zostanie wspomnianym jako np. współautor utworu, czy osoba odpowiedzialna za kompozycję. Sam muzyk powiedział kiedyś w wywiadzie, że James Brown nie mówił mu jak ma grać, stwierdził tylko: “Zagrałem tak, jak czułem, ale on był tego właścicielem…”. Zasady biznesowe pozostały, ale kiedy ukazał się utwór “Funky Drummer”, sam Clyde nie spodziewał się, że wymyślony przez niego rytm okaże się jednym z najczęściej samplowanych w historii muzyki popularnej. Wyraźna stopa, wyróżniający się werbel i sam groove, który powoduje mimowolne ruszanie głową- to wystarczyło setkom wykonawców, Dj-ów, raperów i innych muzyków, aby się w nim po prostu zakochać!
Loop ten wykorzystywany był przez wielu prekursorów hip-hopu, popu a nawet muzyki tanecznej. Wystarczy wspomnieć takie sławy jak: Public Enemy, LL Cool J, Ice Cube and Run DMC. Coraz bardziej dostępne w latach 80-tych samplery spowodowały jeszcze częstsze wykorzystywanie rytmu zagranego przez Clyde’a. Mimo całej otoczki towarzyszącej tworzeniu się nowego gatunku i subkultury, rozwoju technologii samplingu i ogólnej radości zarówno fanów, jak i wytwórnii, bardzo niewiele osób zatrzymało się by pomyśleć o docenieniu autora oryginalnego rytmu. Stubblefield stwierdził: “Ludzie używali moich patentów w wielu swoich utworach… Nigdy nie powiedzieli, że autorem oryginału byłem ja, nigdy mi nie zapłacili. Nie denerwuje mnie i nie przeszkadza mi to, ale uważam, że nie płacenie komuś za swoją pracę jest wyrazem braku szacunku…”. Zaraz po wykonawcach hip-hopowych przyszedł czas na wykorzystanie loopu przez producentów popowych i rockowych. Tak właśnie dzieło Clyde’a rozprzestrzeniało się bez wymieniania go jako autora. W innym wywiadzie muzyk zapytany został o to, co sądzi na temat zmiany brzmienia bębnów w jego oryginalnym rytmie. Odpowiedział: “Mogą zmieniać brzmienie… Mają teraz tyle technologii, że mogą przyspieszyć cały loop… Mogą zrobić z tym cokolwiek, a ja nawet nie będę wiedział, że to moje granie… Wolałbym, żeby na nagraniu było moje nazwisko, żeby wiedzieli, że to gra Clyde… Pieniądze nie są tu ważną sprawą, chciałbym tylko być docenionym na świecie…”. Tak brzmi jedna z wersji rytmu Stubllefielda, tym razem wykorzystana przez Eda Sheerana:
My pamiętamy o tym, ile Clyde Stubblefield zrobił dla muzyki. Warto też dowiedzieć się wszystkiego o prawach autorskich, aby jego smutna historia nie przydarzała się często. Co sądzicie na temat losów Funky Drummera?
Źródło: https://uk.news.yahoo.com/