> > > Beata Polak wywiad dla BeatIt cz.3 ostatnia

Beata Polak z zespołu Wolf Spider w ekskluzywnym wywiadzie dla BeatIt

W ostatnim odcinku naszej rozmowy przepytujemy Beatę na okoliczność jej umów endorserskich z firmami Paiste, Pearl i Pro Mark, a także filozofii stojącej za doborem naciągów. Nasza bohaterka opowiada nam również o werblu po nieodżałowanym Piotrze “Stopie” Żyżelewiczu, który jest w tej chwili w jej posiadaniu, a także o tym jak bardzo uwielbia stroić bębny, brać udział w próbach dźwięku przed koncertami i jak się czuje jako część zespołu Wolf Spider. Przyjemnego oglądania!

BeatIt: Opowiedz nam i o bębnach i o blachach, których używasz.

Beata Polak: Gram na Pearlu już od dwunastu lat. Byłam dwa lata temu na targach NAMM i prezes Pearla taki zadowolony powiedział: „Będzie pani w katalogu” (śmiech).

BeatIt: Grałaś tam jakiś pokaz?

B. P.: Nie, nie. To dzięki firmie Silesia Music Center, którzy byli na tamte czasy dystrybutorami i Paiste i Pearla. Właściwie, to dzięki nim mam te kontrakty, które mam. Teraz to są kontrakty bezpośrednie. Niemniej w bębny zawsze wyposaża mnie Silesia. Ostatnio grałam długi czas na takich złotych starych MMX-ach  i stwierdziłam, że chciałbym inne, to wtedy przysłali mi bębny Legend – takie nowe cienkie bębny. Na próbach okazało się, że są zbyt ciche. To nie było to, czego ja oczekiwałam. Wcześniej grałam na Reference, które były moją własnością. Potem miałam trzy zestawy, które dostałam od Silesii. Teraz też mam bębny MMX, tzn. dziś się nazywają MMP. Jestem bardzo zadowolona, nawet bardziej niż z tych Reference. Nie jestem typem maniaka, który ciągle szuka. Jak już coś mam, to mi to wystarcza. Tak naprawdę kupiłam te Reference z chęci poznania, co to jest, ten bardzo wysoki model. Na początku bardzo mi się podobały. To były bębny mocne, głośne i bardzo szybko się stroiły. Po jakimś czasie stwierdziłam, że dla mnie one są jakieś „martwe”.

BeatIt: W studio nie mieszasz bębnów?

B. P.: Wiesz co, tak jak mówiłam – ja nie jestem maniakiem i nie jestem poszukiwaczem.

BeatIt: Teraz kwestia blaszek.

B. P.: Bardzo szybko zaczęłam używać serii Paiste Signature. Długo grałam na tych blachach. Potem jak wyszły Signature Dark Energy Mark I i II, to one mi się tak spodobały, bo nie były takie syczące, tylko miały takie pasmo, które dla mnie było miłe dla ucha. Dlatego głównie na tych Dark gram.

BeatIt: Używasz też dwóch „chinek”…

B. P.: Tak, akurat te są te same. W tej chwili mam dwie 20-tki, ale one i tak brzmią inaczej, bo jedna swoje przeżyła, a druga jest nowa.

BeatIt: A jak sobie dobierasz crashe?

B. P.: 17, 18, 19 cali – to jest mój standard.

BeatIt: Naciągi…

B. P.: W tej chwili gram na Remo Pinstripe. Nie wiem dlaczego, ale za czasów komuny, to się na Amati zakładało Pinstripe’y i to „jakoś brzmiało” i potem taka dziwna opinia się wytworzyła, że to są naciągi na słabe bębny. Potem wszyscy przestali na Pinstripe’ach grać i każdy brał albo Evansy albo np. Remo powlekane. Ja też w to poszłam, tylko w pewnym momencie zobaczyłam, że to nie moja charakterystyka. Potem sobie przypomniałam, że miałam kiedyś takie żółte, kanarkowe Pearle MMX-y i pamiętam jak pożyczyli ode mnie te bębny na koncert Moloko. Ich bębniarz powiedział, że on chce Pinstripe’y i wtedy usłyszałam, jak fajnie te bębny mogą zagrać na nich.

BeatIt: Pałki?

B. P.: Mam deal z firmą Pro-Mark. Używam pałek dębowych. Genialne. Wiele lat grałam na hikorach, ale kiedyś wpadły mi w ręce te dębowe. Na pewno mają inną gęstość drewna, bo niby ta sama długość i grubość, a lepiej siedzi.

BeatIt: Jaki rozmiar?

B. P.: 5A.

BeatIt: Grasz normalnie, nie odwracasz?

B. P.: Nie, ja mam słabiutkie rączki (śmiech). Naprawdę.

BeatIt: Musisz opowiedzieć o tym werblu, na którym dzisiaj grałaś.

B. P.: Normalnie mam werbel Reference. Kiedyś przed koncertem reaktywacyjnym Wolf Spidera pękła luga w tym werblu. Nie dało się tego naprawić z dnia na dzień, a miałam werbel “Stopy”, który był na sprzedaż. Zadzwoniłam do żony “Stopy” z pytaniem, czy mogę go użyć. Ona mówi: „No Beata, co się w ogóle pytasz. No jasne, graj!

BeatIt: Co to za werbel?

B. P.: To jest werbel włoskiej manufaktury Drum Art, zrobiony z klepek z drewna oliwnego – bardzo gruby, ciężki. Chłopaki nie wiedzieli, że zmieniłam werbel, ale jak tylko go uderzyłam, to w czasie numeru wszyscy się obrócili. Każdy zauważył zmianę. Pamiętam, że wtedy nawet nie śmiałam, żeby mieć ten werbel, ale chłopaki mówili: „Pomyśl, my Ci pożyczymy pieniądze”. Kasia jeszcze zeszła z ceny jak się dowiedziała, że chcę kupić i w ten sposób mam genialną pamiątkę.

BeatIt: To jeszcze o próbę dźwięku Cię zapytamy.

B. P.: Nienawidzę tego. Nienawidzę robić próby i stroić bębnów. Mi się wtedy wydaje, że ja kompletnie nie umiem grać na bębnach (śmiech).

BeatIt: To jak to robisz, żeby najmniej bolało?

B. P.: Technicznego wystawiam (śmiech).

BeatIt: Najpiękniejszy i najgorszy moment w twojej karierze?

B. P.: Dzisiaj na koncercie (śmiech). Graliśmy utwór „Pain”. My gramy próby sami, tzn. bez wokalisty, bo jest z Łodzi. Ale jak już przyjeżdża, to jest tylko jeden mikrofon, dlatego nikt nie śpiewa chórków. I dziś po raz pierwszy usłyszałam jak Mańkowski śpiewa i mnie to tak wybiło ponieważ w „Pain” jest taki pogięty moment, gdzie wchodzi się z przebitką w takim dziwnym momencie, ale Maniek zaczął w tym momencie śpiewać i ten wokal tak mnie wytrącił, że zamiast pójść za gitarą to poszłam za wokalem i byłam o jedną ćwierćnutę przesunięta. Przy następnym kółku byłam jeszcze dalej przesunięta, a przy trzecim to już w ogóle. Wszystko się tak rozłożyło, że Mańkowski patrzył na mnie, żeby wejść ze mną, a ja próbowałam dojść do niego i tak się goniliśmy. W końcu mówię: „Stop!” (śmiech).

BeatIt: Najfajniejszy moment?

B. P.: Zawsze są najfajniejsze. Dla mnie granie z Wolf Spiderem to jest jakiś ewenement. Ja czuję, że tu jest moje miejsce. Z wielkim sentymentem wspominam Armię, Tymka, wszystkie te moje grania, jakie miałam. Mogę powiedzieć, że to są moi kumple, a nie wszędzie mogłabym tak mówić. Dla mnie to jest wyróżnienie.