Przed dzisiejszym koncertem zespołu Slayer (wraz z Lamb Of God i Behemothem) w klubie Electric Factory w Filadelfii (USA) perkusista Paul Bostaph udzielił wywiadu lokalnej gazecie PhillyVoice. Oto jego fragmenty:
PV: Jacy perkusiści wywarli na Ciebie największy wpływ i stanowili największą inspirację?
PB: Trudne pytanie, bo jest wielu wspaniałych bębniarzy. Tommy Aldridge, Nicko McBrain, Clive Burr, Buddy Rich, Phil Rudd… Ta lista nie ma końca.
PV: Jaki był najlepszy numer Slayera nagrany przez Ciebie?
PB: “Gemini”. Ten kawałek mi się podoba, bo jest najwolniejszym numerem, jaki nagrałem ze Slayerem. Jest tam tyle przestrzeni, a zwrotki są jak bomba zrzucona z bombowca nurkującego. Jest tam też dużo zmian, wiele parti perkusji było zaimprowizowanych w studio. Fajnie było.
PV: Jak utrzymujecie oryginalny image Slayera nie tracąc świeżości dla młodych słuchaczy?
PB: Nie wiem, czym jest oryginalny image Slayera. (…) Miałem możliwość obserwować ten zespół i jako fan jako jego perkusista. To bardzo ciekawa perspektywa. Kapela nie idzie na kompromisy i to, moim zdaniem, zapewnia jej świeżość. (…)
PV: Kto wykonał najlepszy kower Slayera, jaki kiedykolwiek słyszałeś?
PB: Wersja “Raining Blood” w wykonaniu Tori Amos była wyjątkowa i niesamowita. Wręcz nie można rozpoznać kawałka. Słuchaliśmy tego z Jeffem [Hannemanem] i zastanawialiśmy się, czy to ten sam numer. Tori Amos ma wielki talent. Bez wątpienia nadała tej piosence zupełnie inny kierunek.
PV: Grałeś m.in. z zespołami Forbidden, Exodus, Systematic, Testament. Z kim pracowało Ci się najlepiej?
PB: Oczywiście ze Slayerem. (…)
PV: Czy śmierć Jeffa Hannemana była największym ciosem dla Slayera w jego długiej historii?
PB: No jasne! Jeff był przyjacielem, bratem, kolegą z zespołu. To jak strata członka najbliższej rodziny. (…) Facet w końcu nie pojechał na wakacje…
PV: (…) Co planujesz obejrzeć w Filadelfii?
PB: Okręt S.S. United States. Jestem wielbicielem starych parowców.
PV: Gdybyś mógł zagrać tylko jeszcze jeden koncert, to gdzie miałby się on odbyć i jakim kawałkiem byś zakończył set?
PB: San Francisco. (…) Jeśli mielibyśmy to wszystko zakończyć, to numerem “Angel of Death”.
Całość wywiadu z Paulem Bostaphem można przeczytać TUTAJ.
Share