Nasz redakcyjny kolega, Marcin “Viking” Leitgeber, jest perkusistą o osobowości raczej zapobiegawczej, tzn. jadąc w trasę nie lubi nie mieć zabezpieczonego “parku technicznego” (że się tak inżynieryjnie wyrazimy). Co to znaczy w praktyce? To, iż zabiera on ze sobą na koncerty walizeczkę (bez względu na to, czy ma ze sobą technicznego, czy nie), w której wozi wszelkie możliwe zapasowe części i inne pierdółki na wypadek, gdyby coś się złamało, pękło, zginęło lub nastąpiło jeszcze jakieś perkusyjne nieszczęście.
“Cóż to za zapasowe części można wozić ze sobą w trasę?” – zapytacie. Przecież wystarczy zabrać pałki, metronom (jeśli ktoś używa), słuchawki i otwieracz do butelek. To nie u Vikinga. Jeśli metronom, to i baterie 9V oprócz zasilacza (na wszelki wypadek więcej, bo gitarzyści nie zawsze są ogarnięci 😉 ). A jeśli spadnie nam na scenie podkładka filcowa i nie możemy jej po ciemku znaleźć? Wujek Viking ma je wszystkie: od statywów, od maszynki do hi hatu i pod dolną blachę hi hatu. Jeśli rękawiczki robocze, to jedna para do prac brudnych i jedna z gumowymi kropkami do noszenia gratów. Skrzypi mechanizm stopy? Viking ma parę kapek oliwy do maszyn do szycia (najczystsza na rynku). Wypadł jakiś motylek ze statywu, bo niektóre modele mają wciskane, nie gwintowane? Jest i klej do metalu. Ponieważ Marcin używa starego ride’a Zildjian Scimitar Bronze jako crash ride’a z kastomowo założonymi dwunastoma nitami, ma w kejsiku również i zapasowe nity. Czasami, przy ciosaniu rim shotów na ulubionym vintage’owym werblu, pękają gwintowane wkładki do lugów, więc i one muszą się znaleźć w zestawie naprawczym. O takich oczywistościach jak zapasowe motylki do statywów na talerze, gafer, nożyczki, nóż, scyzoryk, śrubokręt, latarka czy flamastry nie ma nawet co wspominać.
Marcin dorzuca do tego jeszcze kilka drobiazgów: “Mam zapasowy claw hook, bo nigdy nic nie wiadomo. Wożę też kawałek wężyka igielitowego kupionego w sklepie motoryzacyjnym. Raz zgubiłem wkładkę na gwint wewnątrz futerału na blachy SKB i dzięki temu uratowałem je przed powstaniem key hole’a. Mam też zapasowe sznurki do mocowania sprężyn do werbla. Jeżdżę z zapasowym werblem, ale jeśli taki sznurek pęknie, to zaraz po koncercie mogę go wymienić, żeby następnego dnia werbel był sprawny. I jeszcze jedna rzecz, której tu nie widać. ZAWSZE w futerale na bęben basowy mam zapasowy naciąg do centralki. To może uratować życie…“.
Oto co Marcin “Viking” Leitgeber ma w tym zestawie naprawczym:
- frotki na nadgarstki
- rękawiczki do brudnych robót
- przedłużacz
- metronom + słuchawki
- słuchawki zapasowe
- gafer
- miara
- plaster bez opatrunku
- dynamometryczny klucz strojący
- flamastry
- nożyczki
- oliwa
- szmatka do odkurzania
- latarki (2 szt.)
- imbusy
- łatki wzmacniające na naciągi
- podkładki filcowe pod blachy
- kluczyki strojące
- śrubokręt uniwersalny
- kombinerki
- nóż do tapet
- rękawiczki z gumą na wnętrzu dłoni
- wężyk igielitowy
- śruby strojące i małe do stopy
- gwintowane wkładki do lugów
- motylki od statywów + memory locki
- zatyczki do uszu
- plaster z opatrunkiem
- claw hook
- sznurki do naciągania sprężyn na werblu
- Tama Cymbal Mate QC8
- scyzoryk
- nity do ride’a
- klej
- przejściówki do zasilacza uniwersalnego
- baterie 9V do metronomu