Wszyscy muzycy orientują się doskonale, że na scenach klubowych bywa ciemno. Gdy gra się imprezę składkową, w kilka kapel, trzeba bardzo szybko zrobić tak zwaną “przepinkę”. Spieszymy się więc, żeby jak najszybciej ogarnąć sprawę, a w pośpiechu nietrudno o jeden fałszywy ruch. W przypadku perkusistów taki fałszywy ruch oznacza upuszczony motylek lub podkładkę filcową pod talerz, czy to ze statywu, czy też od maszynki do hi hatu. To z kolei wiąże się z koniecznością zanurkowania między nogi statywów, pod floor tom lub pod werbel i szukania szarego lub czarnego kawałka filcu na najczęściej szarej lub czarnej wykładzinie, i to w półmroku. Chyba każda z Bębniarek i każdy z Bębniarzy grających koncerty zna ten problem, a i techniczni perkusistów mieliby na ten temat niejedną historię do opowiedzenia.
Nasz reduktor Viking parę razy w życiu również przeszedł taki tor przeszkód. O ile w przypadku montażu talerzy (crash, ride, china, splash) na statywach i holderach udawało mu się zazwyczaj upilnować niesforne filcowe podkładki, to upuszczanie podkładki na maszynce do hi hatu podczas zakładania lub zdejmowania górnej blachy stało się na tyle częste, że postanowił coś z tym zrobić: “Szlag mnie trafiał za każdym razem, gdy w pośpiechu, podczas zakładania lub zdejmowania górnej blachy od hi hatu gubiłem filcową podkładkę. Potem musiałem nurkować na tej scenie (czasami w salce prób) między bębnami i statywami tracąc czas, który jest szczególnie bezcenny podczas przepinki na scenie. Nie dawało mi to spokoju i w końcu stwierdziłem, że wystarczą trzy – cztery krople jakiegoś kleju do metalu i powinno być ok. No i było. Stosuję ten patent już od dobrych kilkunastu lat i mam z tym spokój.”
Urzekła nas historia naszego redakcyjnego kolegi, jednak przede wszystkim ciekawi nas, jakie jest Wasze zdanie na ten temat. Zapraszamy do obejrzenia filmu z reduktorem Vikingiem i maszynką do hi hatu w rolach głównych, a następnie do jego komentowania…
Share