Dave Grohl to jeden z najwybitniejszych perkusistów rockowych naszych czasów, a także jeden z najbardziej lubianych gości w dzisiejszym świecie muzycznym. Zawsze uśmiechnięty (no, prawie zawsze), zawsze ma coś fajnego lub zabawnego do powiedzenia, zaprasza dzieciaki na scenę podczas koncertów Foo Fighters, nawet jak spadnie ze sceny i się połamie, to potrafi z tego zrobić show, a nawet obrócić to w żart. Nie myślimy o nim w kategoriach smutku.
Jednak i on miał swoje mroczne chwile w życiu, a niektóre z nich związane są z zespołem Nirvana i jego nieżyjącym od 25 lat liderem – Kurtem Cobainem. W niedawnym wywiadzie dla stacji radiowej radiox wypowiedział się na ten temat w następujący sposób:
Przez lata nie mogłem słuchać żadnej muzyki, a co dopiero kawałków Nirvany. Gdy Kurt zmarł miałem złamane serce za każdym razem, gdy słyszałem Nirvanę w radio. Nie puszczam sobie nagrań Nirvany, ale one zawsze są ze mną: jestem w aucie czy w sklepie, a one tam lecą. Dla mnie to bardzo osobista sprawa.
Pamiętam wszystkie szczegóły związane z tymi płytami: szorty, które miałem na sobie podczas nagrywania, albo to, że cały dzień padał śnieg. Do dziś odkrywam nowe znaczenia w tekstach Kurta. Czasami mnie to uderza i myślę wtedy: “Kurczę, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że on wtedy czuł coś takiego”.
Dla mnie Nirvana była moją osobistą rewolucją. Miałem 21 lat. Pamiętasz siebie w tym wieku? Myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy. Ja też tak myślałem i bycie częścią Nirvany pokazało mi jak niewiele tak naprawdę wiedziałem. Przeżyłem z nimi niektóre z najwspanialszych chwil w życiu, ale także i tę najgorszą.