W dzisiejszych czasach wielu bębniarzy stawia na oryginalność. Medium, które może zapewnić rozpoznawalność jest w dużej mierze internet, więc na każdym kroku spotykamy Youtubowe drumcamy z wykorzystaniem stu ujęć albo wymyślne studyjne produkcje z efektami specjalnymi rodem z wysokobudżetowych produkcji Michaela Baya. Jest jednak perkusista, który przykuwa swoją uwagę wyjątkową oryginalnością, umiejętnościami i sposobem kreowania swojej osoby. Ten “koleś” to Amerykanin Harry Miree.
Jest muzykiem sesyjnym i koncertowym, tworzy także swój kanał na YouTube. Dlaczego określając go użyliśmy słowa “koleś”? Jest to jeden z jego znaków firmowych. Praktycznie wszystko zaczyna lub kończy się słowem “DUUUUDE”. Świetnie łączy bycie wyluzowanym, momentami ironicznym obserwatorem tego, co się dzieje się wokół niego z nienaganną postawą ubranego w marynarkę absolwenta Berklee College of Music (tak, Harry ukończył tę uczelnię). Sposób oznajmienia swoim fanom informacji o dołączeniu do rodziny endorserów marki Meinl (filmik) jest świetnym przykładem na to, jak wykorzystać falę internetowej nienawiści. Nie tylko sposób bycia przekłada się na orginalność jego osoby. Harry lubi grać na cowbellu. Momentami celowo nadużywa go w swoich filmikach, a wszystkie uderzenia pojawiają się na liczniku rąbnięć w dzwonek. Nas jednak zainteresowało przede wszystkim podejście do instrumentu. Jest ono nietypowe i wymagało swego rodzaju odwagi. Sam autor szerzej opowiada o tym tutaj.
Podczas swojej pierwszej lekcji gry na perkusji kiedy już usiadł na stołku, skierował swoje ręce tam, gdzie dyktował to jego tok myślenia. Lewa ręka powędrowała na hi-hat a prawa na werbel. Nauczyciel szybko skorygował jego zamiary, i przez rok uczył się tradycyjnie, krzyżując ręce. Wciąż nie mógł jednak pojąć dlaczego nie może grać tak, jak mu wygodnie. Po roku nauki uznał, że nie będzie związany tradycyjnymi technikami. Zaczął od kupna statywu Pearl RH-2000, który dzięki lince pozwala na zamontowanie hi hatu gdzie tylko chcemy. Następnym krokiem było ustawienie zestawu tak, jakby miał służyć leworęcznemu perkusiście. Centralka znalazła się z lewej strony, co zmusiło Harry’ego do zainwestowania w podwójną stopkę (w wersji lewonożnej). Od tej pory mógł grać tak, jak sobie założył. Jak sam twierdzi zabiegi te uwolniły go od tradycyjnego myślenia, grania tradycyjnych przejść i dały mu możliwość eksperymentowania. Muzyk bardzo inspiruje się perkusistami grającymi techniką open-handed, np. Carterem Beaufordem z Dave Matthews Band. Wnikliwie studiuje ich styl i wykorzystuje wiele patentów w swojej grze.
Harry aktywnie odpowiada na pytania dręczące jego fanów. Odpowiada merytorycznie, ale w swój “ironiczno-kolesiowy” sposób. Zachęca bębniarzy do szerokiego myślenia, do zmieniania czegoś w ustawieniu zestawu, ale przede wszystkim do bycia odważnym i poszukiwania nowych rozwiązań. Mimo koncertowania z gwiazdami country i pop muzyk wywodzący się z rockowego grania wciąż potrafi przyłożyć- w filmiku odpowiadającym na prośby fanów wykonał nawet fragment utworów Meshuggah czy Tool. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem poczynań Harry’ego i życzymy mu wielu sukcesów. Zobaczcie, jak radzi sobie z partiami swojego idola, Cartera Beauforda!
Share