Przy okazji koncertu grupy Incubus w Berlińskiej Columbiahalle spotkaliśmy się z Jose Pasillasem (perkusistą tej wciąż bardzo popularnej formacji), aby uciąć sobie miłą pogawędkę na temat tego, co w życiu najważniejsze, czyli bębnów. Zapraszamy Was do obejrzenia i wysłuchania tej rozmowy.
“Jednym z tych pozytywnych aspektów faktu, że nie odebrałem formalnego wykształcenia na perkusji jest to, że nigdy nie czułem się ograniczony wyłącznie do jednej rzeczy. Sądzę, że przez brak lekcji pochłaniałem wszystko, czego słuchałem i analizowałem to, co mnie interesowało muzycznie. Z drugiej strony czuję, że trochę mi brakuje właściwej techniki, a nawet umiejętności.
Zawsze lubiłem grę marszową i byłem w takim zespole przez rok. To było chyba w szóstej klasie, więc opanowałem podstawy czytania nut i trochę figur, ale przeskakiwałem pomiędzy blachami, bębnem basowym a werblem. Nie skupiłem się wtedy a niczym konkretnym i to był jedyny rok, kiedy grałem muzykę w szkole. Jestem więc raczej samoukiem. Brałem lekcje u Petera Erskine. To było chyba 6 czy 7 lat temu przez 8 czy 9 miesięcy. Jeździłem do niego kilka razy w miesiącu. Szukałem wtedy kogoś w rodzaju mentora, a zawsze interesowałem się jazzem. Zawsze byłem zdania, że jeśli potrafi się opanować jazz, to można grać wszystko. Na to jednak trzeba wielu lat, więc ja poprzestałem na mniej więcej roku lekcji. Było świetnie, a Peter jest wspaniałym człowiekiem. To było dobre doświadczenie. Jednak wciąż mam poczucie, że przydałoby mi się mieć wykształcenie…
Dojście do ustawienia, którego teraz używam jest efektem wieloletniej ewolucji. Gram tak chyba od 4 czy 5 lat. Moje ustawienie jest mniej więcej niezmienione od 10 lub 15 lat. Zawsze miałem dwa tomy i dwa floor tomy. Gdy jestem w domu, to lubię eksperymentować, mieć radochę i próbować różnych rzeczy. Potem zabieram taki zestaw w trasę. Granie w domu i na koncertach to dwie różne rzeczy. To w sumie kolejny minus braku wykształcenia, ponieważ gdybym miał technikę, to korzystałbym z niej i na koncertach i w domu. Tymczasem, gdy jestem w domu, to jestem spokojniejszy, skupiony i gram inaczej niż na koncertowej adrenalinie. Na żywo to zawsze walka, więc wracam do wcześniejszego ustawienia i dlatego jest ono niezmienione od dobrych 10 lat.
Od zawsze siedziałem bardzo nisko. Zaczynam od siedziska. Zaczynam ustawianie zestawu siedząc z udami ułożonymi równolegle do powierzchni podłogi, żeby korpus miał dobrą równowagę przy podniesionych nogach. Od tego zaczynam. Zawsze grałem z niskim ustawieniem bębnów, bo jestem niski. No i zawsze szukam rimshotów, bez względu na to, czy gram na werblu, czy na tomach. Podoba mi się to brzmienie. Gdy dorastałem, to nie wiedziałem, że tak nie należy grac na tomach. Nasz dawny manager przyjaźnił się z Bernie Dreselem, który grał w Brian Setzer Orchestra. Bernie wpadł do mojej próbowni któregoś dnia i poprosiłem go o kilka porad. Powiedział: „Zagraj coś”. Cały czas grałem rimshotami, więc zapytał: „Dlaczego tak robisz przy każdym uderzeniu?”. Ja na to: „Nie wiem, podoba mi się jak to brzmi”. Od zawsze uwielbiam takie brzmienie, a od kilku lat lubię siedzieć nad moim zestawem, więc im niżej lądował werbel, tym niżej szły tomy i wszystko inne. To wszystko ewoluowało stopniowo, z upływem czasu.
Co daje mi granie na bębnach po tych wszystkich latach? To wciąż to samo uczucie. Granie na żywo dla publiczności daje tę samą adrenalinę, co kiedyś. Gonię za tym uczuciem właściwie całe życie. Od zawsze jeżdżę na deskorolce, surfuję, jestem aktywny fizycznie. Sądzę, że jest tak dlatego, że szukam adrenaliny i endorfin. Wykonywanie muzyki daje mi to samo. To dla mnie twórcze ujście. Całe życie zajmowałem się sztuką – rysowałem, malowałem… Muzyka to kolejne przedłużenie tej strony mojej osobowości. Bardzo lubię grać z moim zespołem. Lubię grać do muzyki i traktuję to jako płótno malarskie. Kawałki mają określoną strukturę i stałe elementy, ale to wciąż czyste płótno i każdego wieczora improwizuję. Chodzi o to uczucie. Ono wciąż jest, i to równie silne jak wtedy, gdy byłem dzieciakiem.”
Bębniarki i Bębniarze! Przed Wami perkusista zespołu Incubus – Jose Pasillas – w ekskluzywnym wywiadzie dla beatit.tv!