Kilka dni temu Lars Ulrich udzielił wywiadu CNBC. Gdy rozmowa zeszła na temat kryzysu związanego z koronawirusem, wygadany perkusista szybko wypowiedział się na temat imprez organizowanych w dużych halach i na stadionach:
„Ponieważ najpierw niestety musimy się z tym uporać, ostatnią rzeczą, jaka się wydarzy, będą wielkie koncerty. Wiecie, te halowe na 20 000 ludzi i stadionowe na 50 000. Masowe imprezy sportowe na żywo jest znacznie łatwiej przywrócić niż koncerty, bo są one „nieco bardziej uporządkowane” niż wyprzedane koncerty rockowe. Teraz, w porównaniu do wiedzy sprzed trzech czy sześciu miesięcy, jest jasne, że niestety jeszcze długo sobie poczekamy. Powiedziałbym, że obecnie możemy stawiać na trzeci kwartał, a więc najwcześniej jesień przyszłego roku. Dobra wiadomość na temat koncertów na żywo jest taka, że kiedy Metallica i inne popularne zespoły ponownie zagrają w dużych halach lub na stadionach, można liczyć na to, że Covid w obecnej postaci będzie należał do przeszłości. “
Lars poruszył również temat eksperymentalnych sposobów pozostawania w kontakcie z fanami. Chodzi tu o pierwszy koncert zagrany przez Metallikę, a następnie pokazany w ponad trzystu kinach samochodowych na terenie Kanady i USA. Nie był zbyt entuzjastyczny, jeśli chodzi o przyszłość takich przedsięwzięć:
“To był sukces, ale jednocześnie nie wiem, na jakich podstawach tego rodzaju sytuacje mogłyby opierać się w przyszłości. Uważam, że jest to raczej jednorazowe wydarzenie. Nie sądzę, żeby dało się to robić jakoś często. Takie akcje szybko się wypalą.”