Maciej Gołyźniak (Brodka, Sorry Boys) w rozmowie z BeatIt – cz. 5
Sympatyczna i jednocześnie merytoryczna rozmowa z gościem BeatIt, którym jest Maciej Gołyźniak, toczy się dalej. W tym odcinku nasz bohater opowiada o tym, jaką ewolucję przez lata przeszedł jego zestaw i jaki cel przyświecał mu podczas konfigurowania setu na potrzeby nagrywania multiplatynowej płyty “Granda” z Moniką Brodką. Wypytaliśmy Maćka również, o to, jakiego sprzętu (bębny, blachy, elektronika, naciągi) używa na co dzień będąc w trasie z Moniką lub zespołem Sorry Boys, jak stroi swoje bębny, a także jakiego szuka w nich brzmienia. Z kolei Maciej Gołyźniak z własnej woli dzieli się z nami i Wami swoją opinią na temat odpalania beatów z kompa podczas występów na żywo. Życzymy miłego odbioru!
BeatIt: Przez te lata twój zestaw na pewno ewoluował. Jak doszedłeś do tego ustawienia, które masz teraz?
Maciej Gołyźniak: W mojej „ofercie” znajduje się powtarzalność. Ja sobie założyłem, że te koncerty (z Moniką Brodką – przyp. BeatIt) to nie jest „free” – to są bardzo często producenckie numery. Pewne partie, pewne rzeczy, pewne filie startują inne rzeczy, inne partie zazębiają się ze sobą. Te formy są zamknięte i poza dwoma czy trzema utworami, w których na więcej sobie pozwalamy, to raczej są one wykonywane bardzo podobny sposób. Dlatego pewne rzeczy są mi zbędne w zestawie. Nie są mi potrzebne dwa tomy, dwa floory, bo nie mam takiej potrzeby, poza tym by mnie korciło, a tak mnie nic nie korci. To nie jest mój najłatwiejszy zestaw pod względem motoryki, bo jest tego sporo – jest elektronika. Od epki „Lax” postanowiłem, że trzeba grać elektronikę, jeżeli sprzęt i nagłośnienie na to pozwala. Nie wyobrażam sobie, żeby czekać pół numeru „Dancing Shoes” aż wejdą żywe bębny. Chcę ten beat grać. Polecam wszystkim Nord Druma. Gra u nas wszystkie elektroniczne bębny. Mam do niego “placki” Rolanda. Musiałem wprowadzić je do zestawu, który już istniał, który gra tę „Grandę” od września 2010 roku.
BeatIt: Jak wygląda twój zestaw dzisiaj? Co to są za bębny?
M. G.: Od ładnych paru lat jestem wierny marce DW. To jest Collector’s VLT w złotym brokacie. 10”x8”, 14”x12”, 22”x18” stopa. To są instrumenty, które powstały z myślą o klubowej trasie. Są mniejsze, trochę wyżej brzmią. Jak założyłem na nie naciągi, o których myślałem, że będą dobre pod kątem tego zespołu, to nastrojone niżej brzmią fajnie, „punchowo”. Mam na nich przeźroczyste Remo Emperory.
BeatIt: Kwestia werbli. Nie musi być przecież od zestawu prawda?
M. G.: I nigdy nie był. Jestem wielki fanem Johna Craviotto i jego instrumentów o horrendalnych cenach. W tym zestawie grają dwa werble Craviotto. Jeden 13”x5.5” z jesionu i 12”x5” z klonu. Oba to są straszne „szmaty”.
BeatIt: Lubisz?
M. G.: Tak, do tego stopnia, że czasami sobie myślę podczas koncertu: „Czemu sobie robisz pod górę?” (śmiech).
BeatIt: Co zakładasz na te werble?
M. G.: Klasyczne, pojedyncze, powlekane naciągi.
BeatIt: Blachy.
M. G.: To są blachy Sabiana od wielu, wielu lat, z krótkim romansem o którym nie wspomnę. To są blachy specyficznie dobrane do tego, co robię. Są dwa O-zony 18” i 16”. Te blachy znakomicie działają w tej muzyce. Hi-hat Groove 13” – to był instrument, który mi zawsze pasował i udało się go wprowadzić do tego zestawu. Ride to 22 calowy, najlżejszy Artisan. Znakomity talerz, gorąco polecam.