> > > Perkusja hybrydowa: czy to nasza przyszłość? cz. 2

Stwierdzenie, że zestawy hybrydowe są coraz popularniejsze wśród perkusistów na całym świecie to praktycznie truizm – tak zwana “oczywista oczywistość”. Korzystanie z urządzeń poszerzających paletę brzmieniową zestawu akustycznego jest już normą wśród zawodowych bębniarzy występujących na największych i najbardziej prestiżowych scenach u boku największych gwiazd lub w roli członków najpopularniejszych zespołów. Wystarczy odpalić na YouTube dowolny, w miarę aktualny film nakręcony ze sceny, aby zobaczyć, że Chris Johnson (Madonna, Lady Gaga, Rihanna), Mike Reid (Rihanna, Janet Jackson), czy Karl Brazil (Robbie Williams) wspierają swoje gwiazdy nie tylko świetna grą, ale także rozbudowaną paletą barw, w której jest miejsce na pady elektroniczne, triggery czy samplery. A ci muzycy to przecież nie wyjątki. Również i na polskiej scenie zawodowe perkusistki i zawodowi perkusiści nie unikają takich rozwiązań. Wystarczy rzucić okiem na zestaw Adama Marszałkowskiego z zespołu Coma (TUTAJ) lub przejrzeć naszą realizację drum camu z udziałem Wiktorii Jakubowskiej podczas jej występu z duetem Karaś/Rogucki (TUTAJ). Można zatem spokojnie stwierdzić, że nic się nie zmieniło przez ostatnie cztery tygodnie, a więc od momentu gdy opublikowaliśmy pierwszą część naszych rozważań na temat perkusji hybrydowej – nie jest to już przyszłość, a raczej teraźniejszość i codzienność wśród zawodowców.

Nieco inaczej sprawa wygląda jeśli chodzi o perkusistów grających w zespołach półprofesjonalnych i amatorskich. Ci muzycy nie mają do dyspozycji własnego akustyka czy też ekipy technicznej i raczej rezygnują ze sprzętu elektronicznego, żeby nie utrudniać sobie montażu na scenie, a przede wszystkim próby dźwięku. Zaryzykujemy stwierdzenie, iż podczas podejmowania tej decyzji jest to czynnik ważniejszy niż cena. Z tego powodu można przyjąć założenie, że perkusja hybrydowa to wciąż przyszłość w tym segmencie rynku.

Pamiętajmy jednak, iż oferta rynkowa obejmuje coraz więcej urządzeń, które nie są aż tak trudne w montażu i obsłudze, a przy okazji nie rujnują budżetu muzyków. Podobnie jak w czasie gdy pisaliśmy pierwszą część tego tekstu, liderem w dziedzinie perkusji elektronicznej (a więc i hybrydowej) nadal jest firma Roland. Rzućmy zatem okiem na kolejne spośród ich produktów i upewnijmy się, czy przypadkiem rozbudowanie naszych zestawów perkusyjnych o nowe barwy nie jest prostsze niż nam się wydaje.

BT-1

Paskowy pad triggera stanowiący świetny dodatek do zestawu akustycznego, który można zauważyć na filmach z udziałem wielu bębniarzy światowego formatu. Jest to jednostrefowy pad umożliwiający wyzwalanie brzmień w modułach V-Drums lub w padach serii SPD, ale także kontrolowanie rozmaitych funkcji typu START/STOP przy odtwarzaniu podkładów lub pętli, włączaniu i wyłączaniu efektów, wyborze zestawów itp. Jego zaokrąglony kształt ma ułatwiać dostęp bez konieczności zmiany konfiguracji zestawu akustycznego. Montaż jest łatwy, szybki i możliwy zarówno na statywie, jak i na obręczy bębna akustycznego. Jego konstrukcja eliminuje błędne wyzwalanie próbek z sąsiadujących padów lub triggerowanych elementów akustycznej perkusji. Cena: ok 450 zł.

RT-30

Pisaliśmy już o nich w pierwszej części, jednak warto o nich wspomnieć i tutaj ponieważ mogą stanowić doskonałe uzupełnienie triggera BT-1. Te triggery także zakłada się na obręcz bębna akustycznego. Są kompatybilne z modułem TM-2, modułami TD V-Drums oraz padami SPD. Są ich trzy rodzaje: RT-30H (jednoczujnikowy, przeznaczony do tomów), RT-30HR (dwuczujnikowy – po jednym do naciągu i obręczy, przeznaczony do werbla) oraz RT-30K (jednoczujnikowy, przeznaczony do bębna basowego). Cena około 250 zł za sztukę nie przeraża.

MH-2

Są to dwuwarstwowe naciągi siateczkowe, które można założyć na bębny akustyczne o rozmiarach 8”, 10”, 12”, 13”, 14”, 16”, 18”, 20” i 22”. Stworzono je z myślą o wygłuszeniu bębnów akustycznych, aby nie obrzydzić życia sąsiadom, a jednocześnie grać na powierzchni przypominającej prawdziwy naciąg. Pamiętajmy jednak, że w połączeniu z triggerami z rodziny RT możemy za ich pomocą zamienić ten nieużywany akustyczny tom 13″ (i nie tylko) w pad elektroniczny. Cena: od około 100 zł za naciąg 8-calowy do około 350 zł za 22-calowy.

KD-A22

Jest to zestaw czujników służących do konwersji akustycznego bębna basowego o średnicy 22″ w instrument kompatybilny z modułami V-Drums, który zastąpi mały pad stopy zestawu V-Drums. W komplecie otrzymujemy przedni i uderzany naciąg z zespołem czujnika stopy plus 22-calową, metalową obręcz i poduszki amortyzujące. To powoduje, że można wykorzystać drugą centralkę do wyzwalania brzmień elektronicznych – totalnie “wykręconych” lub potężnej 26-calowej bonhamowskiej stopy. Może z tego wyjść perkusja hybrydowa w dość ciekawym wydaniu. Cena: około 1500 zł.

Kick kontroler KT-9

Podobnie jak opisany w pierwszej części KT-10, jest to bezbijakowy pedał, który nie wymaga użycia pada stopy. Został zaprojektowany z myślą o cichym ćwiczeniu w domu, jednak taka kompaktowa konstrukcja powoduje, że może stanowić świetne poszerzenie zestawu akustycznego, ponieważ nie będzie zajmować zbyt wiele miejsca. Do tego jest on kompatybilny z całą gamą elektronicznego sprzętu perkusyjnego firmy Roland, od Octapada SPD-30 po HandSonic HPD-20, poprzez każdy moduł brzmieniowy V-Drums posiadający gniazda wyjść triggerowych typu JACK 1/4″. Cena: około 800 zł.

Hi hat kontroler FD-9

Zaprojektowany i działa na tej samej zasadzie, co opisany powyżej KT-9 – tak samo cichy, kompatybilny z tymi samymi urządzeniami Rolanda i równie kompaktowy (oba ważą zaledwie 2 kg i mierzą 139 x 365 x 158 mm). Nawet wygląda tak samo. Świetnie uzupełni zestaw akustyczny jako kontroler elektronicznych i “wykręconych” brzmień hi hatu. Cena: około 800 zł.