Peter Szendofi to węgierski wirtuoz zestawu perkusyjnego i kompozytor, którego marka jako edukatora już dawno wyszła poza Węgry, ponieważ wykłada on także w nowojorskiej szkole Drummers Collective, na Uniwersytecie Galileusza w Gwatemali oraz na Uniwersytecie Północnej Karelii w Finlandii. Jest on także członkiem Percussive Arts Society. Muzyk ten ma na koncie udział w sesjach nagraniowych do ponad 130 albumów, a współpracował lub współpracuje z takimi artystami jak: Fusio Group, Loop Doctors (z Brandonem Fieldsem i Gary Willisem), Trio Ricardo, Subjective Symptom oraz Eastwing Group. Ma on także na koncie nagrania wideo dla popularnego na całym świecie kanału Drumeo.
Artysta jeździ po całym świecie prowadząc kliniki, warsztaty i obozy perkusyjne. W tym celu niejednokrotnie bywał także w Polsce, przyszła zatem kolej i na to, aby portal www.beatit.tv zaprosił go na klinikę do Poznania. Odbyła się ona w szkole Republika Rytmu.
Nie mogliśmy nie skorzystać z tej okazji i nie przeprowadzić z nim obszernego wywiadu, aby wszyscy nasi widzowie mogli uszczknąć choć trochę z doświadczenia i wiedzy tego świetnego perkusisty. W drugim odcinku rozmawiamy o spotkaniu z ulubionymi perkusistami naszego bohatera, jego pierwszym zestawie i pierwszym profesjonalnym zestawie perkusyjnym, jaki posiadał.
Peter Szendofi jest oficjalnym endorserem nastepujących marek: Tama, Bosphorus, Remo, Regal Tip oraz Humes&Berg.
Peter Szendofi rozmawia z BeatIt, cz. 2
Przejście na profesjonalizm w moim przypadku odbyło się automatycznie, za sprawą dotychczasowych rutynowych działań, poprzednich sesji nagraniowych oraz muzycznych doświadczeń z różnymi zespołami wykonującymi najrozmaitsze gatunki muzyki. Wciąż się uczę. Przyglądałem i przyglądam się temu, co grali moi najwięksi bohaterowie, na przykład Dennis Chambers, z którym wystąpiłem w ubiegłym roku. Spędzić z Dennisem kilka godzin na rozmowie w hotelowym barze to było niesamowite doświadczenie. Przy końcu naszej rozmowy powiedziałem, że mam grubą stertę transkrypcji jego wykonań, której przygotowanie zajęło mi wiele miesięcy. On tylko powiedział: „Przepraszam”. Kilka razy spotkałem takich bębniarzy jak Vinnie Colaiuta czy Gary Novak. Ci goście są dla mnie nie z tego świata.
Nie ma jasno wytyczonej granicy pomiędzy byciem uczniem poszukującym wiedzy, a zawodowym perkusistą. Oczywiście nagrałem ponad 130 płyt. Gdy wróciłem ze Stanów na Węgry zacząłem grać dużo sesji. Moja pierwsza płyta solowa ukazała się w 2005 r. To był pierwszy raz w moim życiu, kiedy stworzyłem płytę z gościnnym udziałem piętnastu różnych artystów (gitarzystów, basistów, klawiszowców, wokalistów), a także z moimi własnymi kompozycjami. Starałem się połączyć elementy całej mojej muzycznej przeszłości. Chyba wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że coś w mojej karierze się zmieniło.
Podczas klinik ludzie czasem pytają o to, jak dokonałem przejścia od ucznia do profesjonalnego perkusisty, ale robią to w trochę inny sposób. Pytają mnie o moje klasyczne wykształcenie konserwatoryjne lub o okres spędzony w szkole Drummers Collective w Nowym Jorku.
Mój pierwszy zestaw perkusyjny to był po prostu śmieć. Centralka była od jednego zestawu, tomy wiszące od drugiego, a floor tom od jeszcze innego. Floor tom był zresztą wykonany z beczki, więc miał owalny kształt. Nie można było kupić naciągu do czegoś takiego. Większy tom wiszący był ręcznie wykonany i miał rozmiar gdzieś pomiędzy 12” i 13”. Zamówiłem specjalny naciąg u gościa, który sam robił bębny. Brzmienie było straszne. Nie było też naciągów rezonansowych w tym zestawie. Miałem za to oryginalny werbel marki Premier. Zdaje się, że kupiłem go od mojego pierwszego nauczyciela perkusji.
Na dwudzieste urodziny dostałem od rodziców bardzo wyjątkowy prezent. Byłem wielkim fanem Billy’ego Cobhama. Wtedy Tama Royalstar i Superstar to były zestawy, na których grał. To były potężne zestawy perkusyjne. Moi rodzice znaleźli Tamę Royalstar z 1981 r. Kupili ją, gdy byłem w konserwatorium. Kiedy wróciłem do domu i zobaczyłem te bębny rozstawione na środku pokoju dziennego, to zwariowałem. Zacząłem płakać… Tomy brałem ze sobą do łóżka i spałem z nimi. Poważnie! Rozstawiłem te bębny i zdałem sobie sprawę z tego, jaki to głośny instrument. W końcu ten poprzedni zestaw to była rozpacz. Tama od samego początku charakteryzowała się potężnym i klarownym brzmieniem. Naciągi nie sprawiły mi żadnego problemu. Konfiguracja tego zestawu to: 22”, 12”, 13”, 16”. Piękny był! Dziś w mojej salce ćwiczeń stoi identyczny i brzmi doskonale! Z przezroczystymi naciągami Remo Ambassador te bębny brzmią idealnie. Tłusta centrala… Uwielbiam!
Bębniarki i Bębniarze! Przed Wami Peter Szendofi w drugiej części wywiadu udzielonego specjalnie dla portalu www.beatit.tv!
Share