Peter Szendofi to węgierski wirtuoz zestawu perkusyjnego i kompozytor, którego marka jako edukatora już dawno wyszła poza Węgry, ponieważ wykłada on także w nowojorskiej szkole Drummers Collective, na Uniwersytecie Galileusza w Gwatemali oraz na Uniwersytecie Północnej Karelii w Finlandii. Jest on także członkiem Percussive Arts Society. Muzyk ten ma na koncie udział w sesjach nagraniowych do ponad 130 albumów, a współpracował lub współpracuje z takimi artystami jak: Fusio Group, Loop Doctors (z Brandonem Fieldsem i Gary Willisem), Trio Ricardo, Subjective Symptom oraz Eastwing Group. Ma on także na koncie nagrania wideo dla popularnego na całym świecie kanału Drumeo.
Artysta jeździ po całym świecie prowadząc kliniki, warsztaty i obozy perkusyjne. W tym celu niejednokrotnie bywał także w Polsce, przyszła zatem kolej i na to, aby portal www.beatit.tv zaprosił go na klinikę do Poznania. Odbyła się ona w szkole Republika Rytmu.
Nie mogliśmy nie skorzystać z tej okazji i nie przeprowadzić z nim obszernego wywiadu, aby wszyscy nasi widzowie mogli uszczknąć choć trochę z doświadczenia i wiedzy tego świetnego perkusisty. W czwartym odcinku rozmawiamy o zestawach perkusyjnych i werblach będących w posiadaniu naszego gościa.
Peter Szendofi jest oficjalnym endorserem nastepujących marek: Tama, Bosphorus, Remo, Regal Tip oraz Humes&Berg.
Peter Szendofi rozmawia z BeatIt, cz. 4
Mam dwa zestawy Tama Starclassic. Jeden jest wykonany z klonu i brzmi bardziej sucho, ostro i w wysokich częstotliwościach. Dotyczy to również centrali i tomów. Konfiguracja tego zestawu to: 22”x20”, 10”x7”, 14”x12”, 16” x14”. Drugi jest wykonany z brzozy i bubingi, co daje inny rodzaj brzmienia. Rozmiary są w tym przypadku bardziej typowe, tzn. 22”x18”, 10”x8”, 14”x14”, 16”x16”. Każdy brzmi odmiennie i ma inny charakter, ale oba są wspaniałe. Mam też kilka werbli. Jednym z nich jest Tama Bubinga. Korpus o rozmiarach 14’x6,5”, wykonany z 12-warstowej sklejki, z obręczami Power Hoop. Jest bardzo ciężki i głośny! Powiedziałbym, że 30-40% głośniejszy niż zwykły werbel z brzozy i bubingi. Gdy go dostałem, to nie mogłem wręcz uwierzyć w to, że jest taki głośny. Mam też werbel Tama S.L.P. o wymiarach 13”x7”. Korpus jest wykonany z 10-warstwowej sklejki klonowej, do tego obręcze Power Hoop. Brzmi on sucho i naprawdę głośno. Świetnie pasuje do muzyki rockowej i prostych groove’ów, zwłaszcza w wolnych tempach. Nastrojony nisko brzmi świetnie z powodu głębokości, a nastrojony wysoko sprawdza się w muzyce drum and bass. Ten werbel jest doskonały, bo daje i wysokie i niskie częstotliwości jednocześnie. Nie wymaga na przykład drugiego mikrofonu do sprężyn, wystarczy jeden zwykły Shure SM57.
Perkusja, na której dziś gram dzięki uprzejmości sklepu Avant Drum Shop to również Tama Starclassic, tyle że wykonana z orzecha. Brzmi inaczej niż moje zestawy, ale jest świetna. Korpusy toma wiszącego i centralki są cienkie. Widzę cztery, może pięć warstw sklejki. Brzmienie jest bardzo klarowne, a artykulacja, nawet na floor tomach i centrali, zupełnie czysta. Trudno na tym zestawie grać szybkie rzeczy, bo każda pomyłka będzie od razu słyszalna, ale to wspaniały zestaw.
Dziś pierwszy raz mam do czynienia z werblem Tama Kapur i muszę powiedzieć, że jest świetny. Korpus posiada ładne harmoniczne i jest naprawdę mocny. Nie lubię werbli, którym brakuje mocy i głośności.
Wypróbowałem już trochę starych bębnów w Stanach. Grałem kiedyś z Loop Doctors w nowojorskim klubie Nublu. Mieli tam stary zestaw DW i Slingerlanda z lat 50. Było tam też kilka werbli. Jeden z nich wyglądał typowo oldskulowo i wpadł mi w oko, więc zdecydowałem go wypróbować. Górny naciąg był zupełnie zjechany, cały brudny i brązowy. Uderzyłem w werbel dłonią i strzał był potężny. Zagrałem pałkami i był rzeczywiście głośny! To był Slingerland. Doskonałe bębny są bardzo głośne, nawet te stare. Wtedy to perkusista decyduje o tym, czy zagra delikatnie, czy tak głośno, jak tylko chce. Miałem u siebie na próbowni wiele tanich zestawów perkusyjnych, które służyły do prowadzenia lekcji. Brzmiały nawet nieźle, ale nie mogłem na nich ugrać zbyt wiele, ponieważ od pewnego momentu brakowało im głośności. To w żaden sposób nie inspiruje. Ja potrzebuje od bębna głośności tak, jak metalowy gitarzysta potrzebuje pokrętła głośności w swoim piecu.
Wielu wspaniałych perkusistów jazzowych uderzało naprawdę mocno. Na przykład Tony Williams. Był umięśniony, grał zza głowy. Gary Novak również. Jeśli Tony Williams miał zagrać coś bardziej subtelnego i głębokiego, to robił to pięknie na tym samym zestawie.
Bębniarki i Bębniarze! Przed Wami Peter Szendofi w czwartej części wywiadu udzielonego specjalnie dla portalu www.beatit.tv!
Share