Podczas Silesia Drum Festival w Chorzowie mieliśmy okazję przeprowadzić wywiady z artystami, którzy wystąpili tego dnia na scenie.
Dziś węgierski mistrz perkusji fusion, Gergo Borlai, opowiada o swoich ulubionych perkusistach.
BeatIt: Twoich pięciu ulubionych bębniarzy. Jeśli będzie sześciu lub dziesięciu, to też dobrze.
Gergo Borlai: Wiesz, że to najtrudniejsze pytanie.
BeatIt: Wiem, bo powinna być najlepsza setka.
Gergo Borlai: Właśnie. Piątka wszech czasów, czy obecnie?
BeatIt: Może jedno i drugie. Czemu nie?
Gergo Borlai: Piątka wszech czasów jest łatwa: Billy Cobham, Vinnie Colaiuta, Terry Bozzio, Kirk Covington, Dennis Chambers, Gary Novak, oczywiście Steve Gadd, Keith Carlock. Bardzo lubię Keitha.
BeatIt: Dlaczego właśnie oni?
Gergo Borlai: Billy. Czy możesz sobie wyobrazić, co się działo, gdy pojawił się tak grając w 1971 r.? Czarny gościu w białej kapeli, grający na dwie centrale.
BeatIt: Urodziłem się rok później, a ty kilka lat później. Trudno nam sobie to wyobrazić.
Gergo Borlai: To prawda.
BeatIt: To musiało być trzęsienie ziemi.
Gergo Borlai: Wiesz, zestaw perkusyjny z podwójnym kopytem, trzy floor tomy, gra open handed, nieograniczona moc, szybkość i wściekłość oraz dziwne metrum. Był jak pędzący pociąg. To było po prostu coś innego. Czytałem artykuł, a właściwie wywiad z Clausem Hesslerem lata temu i powiedział w nim, że kiedy Billy się pojawił, na jakiś czas zablokował świat perkusistów. Ludzie nie mogli sobie z nim poradzić, ponieważ wyprzedzał swój czas.
BeatIt: Prawda.
Gergo Borlai: To dotyczyło wszystkiego: brzmienia, prędkości. Nikt nie grał tak szybko. To znaczy Buddy Rich był szybki, ale w zupełnie inny sposób. Te super mocne jedynki, które miał Billy były po prostu niewiarygodne. Vinnie Colaiuta to kolejne wyjątkowe UFO z innej planety. Wszyscy znają Vinniego.
BeatIt: Prawda.
Gergo Borlai: Dennis Chambers. Dla mnie Dennis jest twórcą groove’u. Poza tym, jak bardzo uwielbiam jego solówki, jest dla mnie jednym z najlepszych jako muzyk akompaniujący. Gdybym mógł stworzyć fajny zespół grający jazz fusion rock, to zdecydowanie zadzwoniłbym do Dennisa. On byłby zrelaksowany, wyluzowany i nie grałby za dużo.
BeatIt: A ty byłbyś basistą.
Gergo Borlai: Może. Dobry pomysł. Zadzwonię do niego. Kirk Covington – bębniarz Tribal Tech. Jest inny niż reszta.
BeatIt: Też pochodzi z pokolenia fusion.
Gergo Borlai: Tak, to właściwie pokolenie Vinniego Colaiuty i Dave’a Weckla. Jego gra jest najdziwniejsza w historii. Jest niezwykle barwna i muzykalna. To gość, który zawsze zmienia pałeczki podczas grania w jednym utworze, od szczotek po pałeczki. Zawsze jest naprawdę zaangażowany. Jest wyjątkowy. Pamiętam, że kiedy grali gdzieś ze Scottem Hendersonem, pod koniec utworu zespół poszedł na całość na finał. Kirk po prostu zgasił talerz w środku tego wszystkiego.
Dla mnie Gary Novak i Keith Karlock są ostatnim prawdziwym pokoleniem perkusistów po Vinniem i Wecklu. Urodzeni w późnych latach 60-tych. To wciąż pionierzy i wciąż zmieniają świat. Kiedy Novak pojawił się na albumie Chic Corea Electric Band II, to było po prostu coś innego. Mam na myśli przywrócenie 18-calowego, nisko strojonego bębna basowego z dwoma naciągami i strzałem podczas grania na podwójnym pedale. To było coś. Keith to także super druga linia nowoorleańskiego i nowojorskiego klimatu. Jego gra jest po prostu inna. Uwielbiam tych gości.
No i Steve Gadd. Nie mam słów, żeby opisać grę Steve’a Gadda. Wszyscy go znają i kochają.
BeatIt: To prawda. A co z młodszymi bębniarzami? Najlepsza piątka współczesnych?
Gergo Borlai: Współcześni. Louis Cole. Napewno Louis Cole. Oprócz tego, jak bardzo kocham i podziwiam go jako kompozytora, uwielbiam także jego grę. Cała jego koncepcja jest po prostu dziwna. Nagrywanie perkusji jednym lub dwoma mikrofonami w łazience lub gdzieś w domu. A jego gra jest taka, że tak naprawdę nie można stwierdzić, czy to groove lub pętla z DAW, czy to on. Uwielbiam to. Świetna koncepcja. Poza tym ma poważne umiejętności techniczne.
Kto jeszcze? Ronald Bruner Jr. na zawsze. Oczywiście Chris Coleman. Jeden z najczyściej i najbardziej precyzyjnie grających gości, jakich kiedykolwiek widziałem. Oprócz tego, jaki jest zabawny i ma niespożytą moc. Moritz Müller. Mój tajny faworyt z Niemiec. Super, super. Wszystkie te piątki, które gra. Zaczął grać dekadę temu albo prawie dwie dekady temu. Czasami mam wrażenie, że to on wymyślił koncepcję, którą Matthew Garstka wprowadził później. Wiesz, właściwie Matthew Garstka to kolejny mój ulubieniec. Jest niesamowity.