Przy okazji koncertu grupy Incubus w Berlińskiej Columbiahalle spotkaliśmy się z Jose Pasillasem (perkusistą tej wciąż bardzo popularnej formacji), aby uciąć sobie miłą pogawędkę na temat tego, co w życiu najważniejsze, czyli bębnów. Mogliście już obejrzeć i wysłuchać pierwszą część tej rozmowy (TUTAJ), a teraz pora aby nasz gość opowiedział o pięciu perkusistach, którzy mieli największy wpływ na jego drogę artystyczną.
“Wymienię piątkę bębniarzy, którzy zainspirowali mnie do tego, żeby zacząć grać na bębnach. To za ich sprawą zacząłem myśleć o bębnach, chcieć na nich grać i zgłębiać je gdy byłem młodszy. Miałem jakieś 12, 13, 14, może nawet 11 lat, gdy zacząłem szukać własnej muzyki, a nie słuchać tylko tego, czego słuchali rodzice lub znajomi. W tamtym okresie interesowałem się sceną alternatywną wczesnych lat 90. Od tego zaczynaliśmy z Incubusem.
Jedną z tych kapel, które chciałem naśladować był Primus z Timem Alexandrem. Robili coś kompletnie odmiennego i unikalnego. Tim grał najfajniejsze chopsy, jego gra była pomysłowa i barwna. Primus był dla mnie bardzo ważny.
Stuart Copeland z The Police to bardzo ważny dla mnie perkusista. Zawsze byłem fanem The Police, nawet zanim zacząłem grać na bębnach. To była muzyka, którą słyszałem w popowych stacjach radiowych i u członków rodziny. Pomysłowość Copelanda, te figury na hi hacie… Oczywiście widać powiązanie między jego grą a moją, więc musi znaleźć się na tej liście.
Bardzo lubiłem Chada Sextona z zespołu 311. To, co on robił ze swoją kapelą było w tamtym okresie unikalne i alternatywne. Podobała mi się mieszanka tych przeróżnych stylów, którą zaproponowali. W sumie robimy podobnie – brzmienie jest inne, ale filozofia zbliżona. Świetnie sobie poradzili z połączeniem wszystkiego, co im się podobało, a Chad był zespole marszowym, więc znał te wszystkie fajne zagrywki. Fajnie się oglądało jak stosował te patenty na żywo, w rockowej kapeli. 311 to dla mnie jeden z najważniejszych zespołów z czasów dorastania.
John Bonham. Płyta Led Zeppelinów była jedną z pierwszych, po które poszedłem do sklepu. W pobliżu mojego domu znajdował się sklep płytowy Moby Disc. Kupiłem wtedy kasetę Ramonesów i Zeppelinów. W wieku 10, 11 lat, zanim zacząłem grać na bębnach, siadałem na krześle przed lustrem i udawałem, że gram te wszystkie solówki w numerze „Moby Dick”. Nigdy nie przestałem ich słuchać.
Zespół The Meters i Zigaboo Modeliste. Chyba tak się to wymawia. Nie pamiętam już, kto mi ich pokazał, bo byłem bardzo młody, a oni grają od zawsze. Sposób, w jaki bębnił Ziggy – ten feeling z Nowego Orleanu, te jazzowe wibracje…
Gdy byłem już starszy, słuchałem dużo muzyki drum and bass, która zawsze mi przywodziła na myśl ich granie, ale na spidzie, bo tempo było podkręcone. Nieparzyste metrum, przesunięcia na werblu – to mnie zawsze inspirowało.
Naturalnie mam jeszcze dziesiątki perkusistów, którzy mnie inspirowali, ale to są ci, którzy wpłynęli na to, co robię z moim zespołem i ja sam, jako perkusista.”