7 czerwca 2019 r. wybraliśmy się na wycieczkę do stolicy Niemiec, aby spotkać się z perkusistą nazwiskiem Nic Collins. Tak, zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa – to syn i perkusista zespołu legendarnego perkusisty, wokalisty, kompozytora i autora tekstów – Phila Collinsa. Choć Nic ma 18 lat, to bardzo konkretnie, elokwentnie i profesjonalnie opowiedział nam o swoim zestawie Gretsch z naciągami Remo, blachami Sabian i elektroniką Rolanda używanym przez niego podczas trasy ‘Still Not Dead Yet Live‘ wraz ze swoim ojcem (TUTAJ). Nakręciliśmy również krótką rozmowę, w której Nic opowiedział nam o swoich ulubionych perkusistach…
“Zacznę od mojego ulubionego i najlepszego rockowego bębniarza wszech czasów. Jest to John Bonham. Jego gra ukształtowała to, czym jest perkusista rockowy. Muzyka Led Zeppelin i jego partie są ponadczasowe. Niezliczone kultowe partie perkusyjne. Gdy mam robić próbę dźwięku przed koncertem, to gram „When the Levee Breaks”, „Fool in the Rain”, albo „The Crunge”. To, co potrafił zrobić na tych wielkich bębnach, to brzmienie, te figury grane na jednej stopie, których inni nie potrafią zagrać na dwóch… On na pewno jest w mojej piątce.
Nie mogę nie wspomnieć mojego staruszka – Phila Collinsa. Jogo gra ukształtowała mnie jako perkusistę. Zwłaszcza na tej trasie, gdy gram jego muzykę, ale także w domu poprzez jego utwory i bębny, których używał. Wspaniałą rzeczą w jego grze są chopsy zawarte w muzyce Genesis, ale także to, że grał to, czego potrzebowała dana piosenka i nie komplikował tylko po to, żeby było ciekawie. Zawsze chodziło o idealną partię dla danego kawałka. Musiałem wielokrotnie przesłuchać cały jego katalog, żeby opanować te wszystkie rzeczy. Za każdym razem stwierdzałem, że nie ma tam nic, co można by zmienić. Tata jest więc na podium.
Chad Smith z Red Hot Chili Peppers. RHCP to jeden z moich ulubionych zespołów, a Chad był moim pierwszym bohaterem perkusyjnym gdy zacząłem zgłębiać historię gry na perkusji. Jego groove jest jednym z najlepszych. Podziwiam u niego to, że gdy dołączył do RHCP jako po prostu rockowy bębniarz, to zaczął ćwiczyć i naprawdę opanował grę na perkusji. Teraz zwala mnie z nóg za każdym razem, gdy go widzę na żywo. Poznałem go osobiście i jest świetnym gościem. Uwielbiam wszystko, co zrobił z Peppersami. Zachował świeżość i ma to własne brzmienie.
Następny jest Taylor Hawkins z Foo Fighters. Trochę młodsze pokolenie. Mógłbym tu wymienić tych bębniarzy, którzy się zapisali w historii, np. Neil Peart, Keith Moon, Nick Mason, ale niech będzie ktoś młodszy. Jest ciężko wejść do zespołu, w którym liderem jest Dave Grohl, który też jest jednym z moich ulubionych perkusistów. Taylor ma coś w sobie. Również go poznałem – świetny gość i niesamowity bębniarz. Tak, jak Chad Smith, on również udoskonalił swoje brzmienie, które się wyróżnia na tle innych. Jego partie są wystarczająco dobre, aby zadowolić Dave’a Grohla za każdym razem gdy piszą nowy kawałek. Taylor to fenomenalny perkusista. No i mam słabość do bębniarzy grających na Gretschu, a on do tego też używa tomów orkiestrowych. Czy można czegoś nie lubić u Taylora Hawkinsa?
Ciężko było ułożyć tę listę. Ostatni będzie Steve Jordan – tak dla urozmaicenia. Jest tyle filmów, podczas oglądania których siedzisz i patrzysz jak gra. Nie musi grać żadnych przejść – tylko centrala, werbel i hi hat – i to jest jedna z najlepszych rzeczy, jakie słyszałeś. Moim zdaniem ma chyba najlepszy groove na świecie. Gra z podejściem „mniej znaczy więcej”, zwłaszcza w nagraniach z Johnem Mayerem. To po prostu wspaniały muzyk. Mówiłem o tym, że mój ojciec gra to, czego potrzebuje dany kawałek. Tak robi też Steve Jordan. Nie komplikuje, a może przykryć czapką każdego bębniarza grającego chopsy samym tylko groove. On to ma. To mnie inspiruje, ponieważ zawsze najbardziej zależało mi na tym, żeby był groove. Chopsy są wspaniałe i dają radochę, ale to dzięki groove dostaje się robotę.”