> > > Russ Miller: Umowy endorserskie, cz. 3

Za zgodą autora proponujemy dziś trzecią część tłumaczenia artykułu autorstwa Russa Millera, napisanego dla magazynu Modern Drummer, a dotyczącego niezmiernie ciekawego zagadnienia, jakim jest tzw. ze słowiańska endorsement i umowy endorserskie. Jesteśmy zdania, iż warto, aby każdy zainteresowany profesjonalną grą na bębnach i funkcjonowaniem na profesjonalnym rynku mógł zapoznać się ze zdaniem prawdziwego fachowca, który zęby zjadł na tym biznesie.

Russ Miller 2

Z sylwetką autora artykułu Bębniarki i Bębniarze mogą zapoznać się we wpisie zawierającym pierwszą część tekstu, a więc możemy już bez zbędnej zwłoki zabrać się za jego trzeci fragment. Życzymy miłej i pouczającej lektury!

Umowy endorserskie…. Znaj swoje miejsce w szeregu, cz. 2

“Najwspanialszym osiągnięciem ze wszystkich jest ciągła praca nad tym, aby prześcigać samego siebie i zasługiwać na swoje własne uznanie” – Denis Waitley (autor książek i mówca).

“Czy jestem gotowy/gotowa na umowę endorserską?”
Jeśli zastanawiasz się nad tym, czy masz już odpowiednią pozycję do zawarcia takiej umowy, to powiedzmy sobie szczerze: raczej nie. Joe Testa widzi to tak: “Skup się na grze i na muzyce, a ja cię znajdę. Zobaczę twój występ, albo usłyszę o tobie od innych muzyków, gdy przyjdzie właściwy moment”. Oczywiście są wyjątki od tej zasady, ale zwykle jest tak, że to firma odzywa się do muzyka, i to wtedy, gdy uzna, że jest on w stanie wnieść odpowiedni wkład do wzajemnej relacji. To ja byłem stroną zaproszoną do współpracy w przypadku każdej firmy, z którą współpracowałem. Widzieliście kiedyś endorsera Nike, o którym wcześniej nie słyszeliście? Nie! To są przecież największe nazwiska w świecie sportu. Endorserzy Nike odcisnęli największe piętno w swoich dyscyplinach i firma czerpie spore korzyści ze współpracy z nimi. Bob Terry dodaje: “Teraz mówię z punktu widzenia firmy, bo kiedyś sam byłem muzykiem (Bob był perkusistą popularnego w latach 80. zespołu Wang Chung). Artysta srodze się myli jeśli uważa, że firma uczyni go sławnym”. To ty uwiarygodniasz produkt, a nie odwrotnie. Nie jesteś lepszy tylko dlatego, że tak twierdzi firma. Miej cierpliwość, czekaj na odpowiedni moment, a to przyjdzie do ciebie samo. Poza tym zgłosi się do ciebie firma, której sprzętu już używasz. Nie gódź się na sprzęt słabszej firmy tylko dlatego, że może być tańszy, albo za friko. Możliwe, że właśnie mówisz: “No, no. Tak się składa, że jest wielu zawodników z umowami endorserskimi, o których nigdy nie słyszałem/słyszałam.” Racja. To teraz o tym.

“Ten gościu ma umowę, a ona należy się mnie!”
Często jest to całkiem trafne spostrzeżenie. Szczerze mówiąc producenci sprzętu muzycznego są odpowiedzialni za takie podejście i teraz zasłużenie ponoszą konsekwencje! Jest wielu muzyków, którzy podpisali umowy z firmami, a nigdy nie zagrali na żadnej płycie na poziomie ogólnokrajowym lub na prestiżowym koncercie. Jest sporo artystów, których status endorsera można by kwestionować. Naturalnie w każdej branży znajomości mogą wiele załatwić. Jednak poza sytuacjami związanymi z wykorzystywaniem osobistych znajomości mamy w świecie perkusji epidemię nieuzasadnionych umów endorserskich. Jest kilka przyczyn tego stanu rzeczy.

Po pierwsze, obecnie istnieje o wiele więcej firm produkujących instrumenty niż wcześniej. Wszystkie te nowe firmy starają się wywalczyć sobie miejsce i szukają kogoś, kto będzie chciał grać na ich sprzęcie. Jest to zresztą zrozumiałe. Nowa firma raczej nie znajdzie największej gwiazdy chętnej, aby używać jej gratów. Nie od razu.

Po drugie, sami producenci myślą kategoriami: „podpiszmy umowę z tym gościem zanim zrobi to konkurencja”. To jeden z największych błędów, jakie można popełnić, bo obniża poprzeczkę dla muzyków reprezentujących firmę publicznie. Do tego zalewa się rynek „artystami”, a zaczyna brakować klientów, o czym już wspomniałem. Joe Hibbs mówi tak: “W ciągu ostatnich 10 lat firmy obniżyły swoje oczekiwania odnośnie działań artystów i ich wpływu na rynek i jest tak z powodu dużej liczby muzyków legitymujących się umowami z producentami. Również oczekiwania artystów w stosunku do firm uległy obniżeniu.

Po trzecie, w sposób dramatyczny poluzowały się ogólne wymagania względem artysty – endorsera. Za czasów mojej młodości wyłącznie artyści plasowani najwyżej na świecie zostawali endorserami, i słusznie. Było tak dlatego, że to oni podtrzymywali renomę marki na najwyższym poziomie, mieli wpływ na sprzedaż i popychali do przodu rozwiązania techniczne danej firmy. Joe Testa ma jeszcze jeden świetny komentarz na ten temat: “W tej chwili jest więcej artystów rozwojowych niż wielkich gwiazd. Branża podpisuje umowy z muzykami, co do których istnieje nadzieja na to, że osiągną sukces. W przeszłości, aby móc myśleć o podpisaniu umowy trzeba go było najpierw osiągnąć. Obecnie firmy wywierają nacisk na rynek chcąc złapać kogoś zanim zrobi to konkurent. Potrzeba na to rozdętego budżetu, mnóstwa czasu, zaangażowania zasobów firmy itd., a na dłuższą metę nie ma z tego nic.” Nie dajcie się zwieść tej fali niewykwalifikowanych endorserów. Większość z nich dostaje niewiele i robi niewiele, po czym szybko znikają. Taki jest produkt uboczny braku wiarygodności rynkowej. Powiedzmy sobie szczerze: gdyby niektóre z tych firm poświęciły ten sam czas i zasoby na wytwarzanie doskonałych instrumentów, to nie musiałyby nadwerężać swoich budżetów usiłując dopomóc w zdobyciu rozgłosu nienadającym się do tego artystom. Tacy muzycy i tak nie uwiarygodniają ich sprzętu wśród klientów. Wszyscy chcemy grać na wyśmienitym i inspirującym sprzęcie, jednak nie należy pozwalać, aby dążenie do posiadania czegoś za darmo przesłaniało kunszt gry. Kupiłem i grałem na wszystkim, co później reklamowałem zanim podpisałem jakiekolwiek umowy z tymi wszystkimi firmami.

I jeszcze jedna uwaga, tym razem odnośnie liczby artystów w „stajniach” firm. Znam takie, w których jest ich 2500 do 3000. W całym przemyśle muzycznym nie ma trzech tysięcy czynnych zawodowo i posiadających wpływ na rynek perkusistów! Nie wspominając już o perkusistach grających na instrumentach jednej marki! Bob Terry wyjaśnia: “Mam zajęcia w Musicians Institute w Hollywood. Moi studenci cały czas pytają mnie o umowy. Studenci! Branża stworzyła błędne przekonanie na temat znaczenia pojęcia endorsementu.” Każda ze stron w relacji endorserskiej powinna znać swoją rolę.

W następnej części: Jak rozpoznać ten właściwy moment do podpisania umowy endorserskiej?