Dni 14 i 15 października 2019 r. zapisały się złotymi zgłoskami dla wielkopolskich (i nie tylko) wielbicieli muzyki fusion oraz fanów gry Simona Phillipsa. Było tak za sprawą koncertu grupy Protocol, który odbył się w poniedziałek czternastego oraz masterclass poprowadzonego przez tego wybitnego muzyka następnego dnia. Oba wydarzenia miały miejsce w poznańskim klubie Blue Note w ramach trasy koncertowej z okazji trzydziestolecia istnienia wspomnianego zespołu. Jeśli chodzi o koncert, to dotarłem na miejsce w drugiej części setu (co i tak było sukcesem, ponieważ pierwotnie miało mnie tam w ogóle nie być). Mogę zatem powiedzieć, że kapela była już rozgrzana, rozkręcona i każdy fan fusion oraz wywijasów perkusyjnych Simona musiał być wniebowzięty. Zresztą było to widać po żywiołowej reakcji wszystkich zgromadzonych w klubie. Ja również byłem uszczęśliwiony, ponieważ widziałem już wcześniej jeden pokaz i jedną klinikę tego wspaniałego perkusisty, ale był to pierwszy raz, kiedy mogłem usłyszeć jego grę razem z innymi muzykami. Kto jeszcze tego nie doświadczył, niech uwierzy na słowo: plotki o mistrzostwie Simona Phillipsa nie są przesadzone.
Co do masterclass, to Simon Phillips wyszedł z założenia, iż nie jest to pokaz, a raczej spotkanie kilkudziesięciu perkusistów. W związku z tym nie grał całych utworów do podkładów, nie prezentował swojej bajecznej techniki (w każdym razie nie aż tak bardzo), a po prostu dzielił się swoją przepotężną wiedzą i takimże doświadczeniem odpowiadając konkretnie i szczegółowo na wszystkie zadane pytania. Można się było dowiedzieć jakie korzyści przynosi artyście oburęczność (z tym, że nie tylko za bębnami, ale również podczas komponowania w środowisku DAW, ponieważ prawą ręką może grać akord na klawiszach, a lewą pracować myszką komputera), jakie ma podejście do strojenia bębnów, w jaki sposób traktuje nieparzyste metra, co sądzi o środkowo- i wschodnioeuropejskiej muzyce ludowej, skąd bierze się brzmienie instrumentu i w jaki sposób uderzać w bębny i blachy.
Chyba najważniejszym (w każdym razie dla mnie) wątkiem poruszonym podczas tego masterclass było to, czym dla Simona Phillipsa jest ćwiczenie. Po krótce chodzi o to, aby nie tracić czasu na ćwiczenie wprawek dla samego ich opanowania, ale aby te opanowane przez nas rudymenty lub rytmy pokazane nam przez innych perkusistów przetworzyć (np. poprzez przesunięcie o jedną szesnastą lub wykorzystanie akcentowanych nut jako nową frazę muzyczną), dzięki czemu staną się one podstawą twórczego podejścia do ćwiczenia.
Należy także zaznaczyć, że Phillips jest człowiekiem, który zarówno po koncercie Protocol, jak i następnego dnia po warsztacie, cierpliwie dawał autografy i pozował do zdjęć aż do chwili, w której ostatni zainteresowany dostał to, na co cierpliwie czekał w kolejce. Poznański Blue Note jeszcze raz trafił w przysłowiową dziesiątkę, że sparafrazuję klasyka polskiej komedii…
vik
Zapraszamy do zapoznania się z fotorelacją z wydarzenia. Autorką wszystkich zdjęć jest Emilia Staszków.