Stewart Copeland – perkusista The Police, kompozytor, producent i aranżer – udzielił niedawno wywiadu portalowi Ultimate Guitar. Wywiad był ciekawy, ponieważ poruszone zostały kwestie perkusistów i zespołów uważanych obecnie za legendy. Copeland wyraził swoje zdanie m.in. na temat Led Zeppelin i Johna Bonhama.
Oto fragmenty rozmowy:
UG: Gdybyś mógł zagrać jeden koncert z każdym zespołem w historii, jaka byłaby to formacja?
SC: The Jimi Hendrix Experience, oczywiście. Chodzi mi o to, że to dla mnie pierwszy typ. Led Zeppelin mogłoby być interesujące, The Who już nie tak bardzo
UG: Dlaczego The Who nie byłoby dla Ciebie interesujące?
SC: Za dużo roboty
UG: Byłeś kiedyś fanem Keitha Moona?
SC: Nie.
UG: Ale lubiłeś Johna Bonhama, prawda?
SC: Nie, nie lubiłem Bonhama do jakiegoś czasu. Byłem fanem Mitcha Mitchella (Jimi Hendrix Experience) i Gingera Bakera (Cream). Nie rozumiałem Bonhama. Nie zauważałem go, ponieważ wokal w jego zespole zniechęcał mnie do słuchania. Nie traktowałem Led Zeppelin poważnie przez to śpiewanie. Nie wgłębiałem się w sprawdzanie ich materiału poza bębny. Dopiero później zdałem sobie sprawę z tego, jakim geniuszem był John Bonham.
UG: Czy to przypadek, że dwóch Twoich ulubionych perkusistów było członkami trio?
SC: Trio zawsze wydawało mi się “gorącym” składem. Zawsze podobał mi się ten układ. Może wzięło się to stąd, że siedząc na lekcji geografii w szkole rysowałem zespół na kartce, i najprościej było mi narysować właśnie trzy osoby. Nauczyłem się rysować bębny, ale dopełnieniem była symetria ścian Marshalli po każdej stronie sceny. Dwa sety kolumn gitarowych były dla 16-latka metaforą nieba.
Wiemy, że Stewart Copeland jest bardzo nietypowym i innowatorskim muzykiem, dlatego liczyliśmy na zdanie odmienne od wszystkich. Szanujemy go za to i życzymy dalszych sukcesów!
Share