W poniedziałek 22 sierpnia b. r. dowiedzieliśmy się o śmierci Piotra Szkudelskiego – perkusisty grupy Perfect.
Piotr Szkudelski urodził się 29 grudnia 1955 r. w Warszawie. Bakcyla perkusji złapał w latach 60. pod wpływem polskich wykonawców, szczególnie Czesława Niemena (albumy “Sukces” i “Dziwny jest ten świat”), a także zespołów Niebiesko-Czarni (płyta “Alarm”) i Polanie (płyta “Polanie“).
“Oczywiście nie miałem żadnego instrumentu. Rodziców nie było na to stać i były inne potrzeby. Miałem krzesło, dwa tomy to były kartony. Stopa to była słabiej przymocowana deska podłogowa, w którą trzeba było walić nogą, a talerze to były srebrne tace. Świetnie brzmiały! Parę zostało do dzisiaj – takie podziabane. Pierwsze bębny kupiłem na spółkę z kuzynem. To były Bębny Ludowe. To był piękny bęben, bo taktowiec miał ze 26 cali i był w kolorze czerwieni strażackiej. Naciągi były ze skóry. Werbelek miał ze 12 cali, góra 13. Hi-hacik nieregulowany, blachy się gięły.“
W pierwszym zespole, założonym z kolegami ze szkoły podstawowej, wykonywał kowery Beatlesów i zespołu The Shadows.
“Ja znałem cały repertuar Shadowsów. Mieliśmy to naprawdę na maksa obcykane.”
W tym czasie perkusista poznał Ryszarda Sygitowicza – późniejszego gitarzystę Perfectu, który wtedy grał w konkurencyjnym zespole szkolnym. Chłopcy szybko się zakolegowali i zaczęli grać razem.
W latach 70. grał w formacji Dzikie Dziecko (razem ze Zbigniewem Hołdysem i Sygitowiczem), dzięki czemu został zaproszony do składu zespołu Perfect, w którym grał przez 40 lat (od 1980 do 2020 roku, z przerwą od końca lat 80. do 1993 r.), we wszystkich jego wcieleniach. Brał udział w tworzeniu i nagraniu wszystkich wydawnictw grupy.
Jako nastolatek Szkudelski zaczął kompletować swój pierwszy własny zestaw perkusyjny. Opowiadał nam o tym tak:
“Jeździłem kolejką do Łodzi na ul. Piotrkowską do pana Zbyszka (Szpaderskiego – przyp. BeatIt) i kupowałem po bębenku. Jak zebrałem pieniądze to jechałem. Pierwszy miałem werbel. (…) Po bębenku, po bębenku, aż się zebrało: 20″, 12″, 13″ i dwie 16-tki. Werble miałem nawet dwa: płytszy na 4 cale i głębszy na 5,5. Ten Szpaderski zagrał najwięcej hitów Perfectu…“
Wraz ze śmietanką polskiej muzyki rockowej w latach 1982 – 1983 wziął udział w sesji nagraniowej projektu I Ching, której pomysłodawcą był Zbigniew Hołdys.
W okresach braku aktywności macierzystej grupy udzielał się w grupie Martyny Jakubowicz oraz w zespołach Jajco i Giganci, a także Emigranci. Z tym ostatnim nagrał debiutancką płytę, zawierającą wielki hit “Na falochronie“.
Po reaktywacji zespołu Perfect w 1993 r. poświęcił się w całości pracy z tą grupą, choć oczywiście był zapraszany do udziału w nagraniach innych artystów jako muzyk sesyjny.
Prywatnie był fanem motocykli i nawet dojeżdżał motocyklem na występy Perfectu.
Piotr Szkudelski zmarł w poniedziałek 22 sierpnia 2022 r. nad ranem. Poinformowała o tym rodzina, jednak bez podania przyczyny śmierci artysty.
Dyskografia Piotra Szkudelskiego:
Perfect
“Perfect” (1981)
“UNU” (1982)
“Live” (1983)
“Live April 1,1987” (1987)
“Jestem” (1994)
“Katowice Spodek Live ’94” (1994)
“Geny” (1997)
“Suwałki Live ’98”
“Śmigło” (1999)
“Live 2001” (2001)
“Schody” (2004)
“Perfect – Trójka Live” (2007)
“Z wtorku na środę” (DVD + CD, 2007)
“Z Archiwum Polskiego Radia, Vol. 20 – Perfect” (2009)
“Perfect symfonicznie” (DVD + CD, 2009)
“XXX” (2010)
“DaDaDam” (2014)
“Perfect Live ’95” (2014)
“Niepokonani: 35 lat, Live” (DVD + CD, 2015)
“Muzyka” (2016)
I Ching (1984)
utwory “Człowiek mafii” i “I Ching“
Martyna Jakubowicz
“Live” (1985)
“Bardzo groźna księżniczka i ja” (1986)
“Wschodnia wioska” (1988)
Jajco i Giganci
“Czerwony autobus”
“Wasz ambasador” (1988)
Emigranci
“Rosja i Ameryka” (1992)
Zbigniew Hołdys (dla onet.pl):
“Zespół Perfect nie osiągnąłby tego poziomu i statusu, jakie miał w swoim czasie, gdyby nie Piotr i nieżyjący już basista Zdzisiu Zawadzki, czyli ci ludzie, którzy go ze mną zakładali. Gdyby też nie żyjący nadal Rysiek i Grzesiek. Jak się patrzy na lokomotywę pociągu i się widzi koła ze szprychami, to tam są różne dźwignie, dzięki którym wszystko się porusza. Oni byli właśnie taką maszynerią, ci dwaj.”
“U Piotra występowała unikalna mieszanka trzech elementów. Po pierwsze, to był wirtuoz perkusyjny. Druga rzecz, to był niezwykle muzykalny człowiek: potrafił nie tylko grać, ale też śpiewać, nucić. Poruszał się cudownie w różnych gatunkach, słuchał muzyki klasycznej, filmowej, jazzu. Każdej. Potrafił naprawdę wszystko. I rzecz trzecia, która dla tego wszystkiego jest filarem: ludzie o predyspozycjach podobnych do tych, które miał Piotr, najczęściej lądują w świecie jazzu, muzyki rozrywkowej, w big-bandach — tymczasem on był klasycznym rockowym, dynamicznym zwierzakiem. W muzyce, która wydawała się prosta, używał arsenału dostępnego dla nielicznych. Jego poziom był przez to nieosiągalny dla wielu innych. Mogę tylko powiedzieć jeszcze jedną dość istotną rzecz: kiedy zaczynałem opracowywać nowy utwór, to zawsze z nim. Siadaliśmy razem i ustalaliśmy kwestię rytmu. Bo w muzyce są rzeczy wiadome, takie jak harmonia, melodia czy tekst, i niewiadome, jak pewna podświadomość, która się opiera na rytmie. Pociąg rusza, stuka kołami, a my w jego rytmie zaczynamy podrygiwać głową.
Piotrek był wyjątkowym perkusistą. I dalej jest, bo muzyka pozostaje i to już nigdy nie zniknie. Tyle, że fizycznie nie ma gdzie zadzwonić.“
Grzegorz Markowski (dla onet.pl):
“To jak utrata kogoś z rodziny. Spotkaliśmy się w roku ’80 i zaczęliśmy grać. Wielkie emocje, ale i ogromny sukces. To było niemalże jak założenie obrączek ślubnych przez pięciu facetów. Trwało to 40 lat. Widywałem wtedy Piotra częściej niż własną żonę i dziecko. Nie był wylewny. Lubił czytać. Studiował na kierunku związanym z naukami o Ziemi. Pasjami składał modele samolotów. Pamiętam, gdy koncertowaliśmy w Berlinie Zachodnim, a nasze honorarium wynosiło 100 marek. Piotr za 50 kupił kolejne modele, a pozostałą połowę wydał na kosmetyki dla żony i dzieci. Był rodzinnym człowiekiem, miał piękną żonę Inez i wspaniałe dzieci, do których z trasy wracał jak z wyprawy po złote runo. Dbał o najbliższych.”
To był świetny muzyk, który miał swój świat. Był ogromnie utalentowany i grał z energią typową dla muzyków rockowych, którzy wydobywają z siebie siły niemal diaboliczne. Grał wręcz namiętnie – były w tym szaleństwo i erotyzm. Żył w zgodzie z sobą samym, ale i potrafił zagrać spektakl dla publiczności. Gdy wyjeżdżaliśmy w trasę w latach 80., mieszkaliśmy w skromnych hotelach. Nocowaliśmy często w pokojach dwuosobowych; mogę powiedzieć, że przez trzy lata mieszkałem z Piotrem. Piliśmy ogromne ilości mocnej herbaty, a Piotr do 2-3 w nocy wystukiwał na stołku wymyślone przez siebie rytmy. Po jego odejściu czuję się biedniejszy. Nikt ani nic tej luki nie wypełni.“
Piotr Urbanek (Perfect):
Dziś odszedł Piotr Szkudelski mój najbliższy przyjaciel z zespołu Perfect
ŻAL!!! Będę tęsknić Szkudelku!”
Małgorzata Ostrowska:
“Zmarł Piotr Szkudelski… Był rytmem serca Perfectu. Wielki żal… [*]“
Martyna Jakubowicz:
“Zmarł Piotr Szkudelski perkusista zespołu Perfect. Nagraliśmy razem płytę “Bardzo groźna księżniczka i ja”, fan motocykli. Graliśmy razem przez chwilę. Bardzo mi smutno. Do zobaczenia Szkudlarku!“
Krzysztof Cugowski:
Zbigniew Krzywański (ex-Republika, Depresjoniści):
Nie żyje Piotrek Szkudelski. Za wcześnie, chłopie, za wcześnie…”