Dig Drum to firma z siedzibą w Leżajsku produkująca customowe perkusje elektroniczne. Jakiś czas temu do naszej siedziby zawitał Kazimierz Stępnik – pomysłodawca i właściciel tego przedsięwzięcia, a także projektant i wytwórca tych bębnów. Mimo długiej drogi, jaką musiał pokonać, wszedł do naszego ściśle tajnego pomieszczenia pełen energii i zapału. Nie zwlekając zabraliśmy się do testowania jego produktu.
Testujemy perkusję elektroniczną Dig Drum
1. Przebieg testu
Swój debiut miał tym razem Viking – nasz reduktor naczelny. Jak zwykle “Ślepy” i “Paprotonik” kłócili się o to, kto ma zagrać test przed naszymi kamerami. Korzystając z chwili nieuwagi Viking wbił się na stołek i nikogo już tam nie wpuścił.
2. Podstawowa specyfikacja testowanego zestawu:
- producent: Dig Drum
- naciągi: siateczkowe, produkcja własna
- rama: stalowa
- pad stopy: wmontowany w naciąg
- mechaniczny kontroler hi hatu
- talerze 2 i 3 strefowe
- customowy hardware
- moduł: Roland TD-15 (moduł Dig Drum już wkrótce)
3. Produkt i brzmienie
Zestaw Dig Drum, który testowaliśmy posiada wiele możliwości dogodnego ustawienia talerzy, tomów i werbla. W wypadku tych bębnów działa to tak, jak przy secie akustycznym z wyjątkiem statywów na talerze, które znajdują się na ramie. Naciągi siateczkowe wykonane przez Kazimierza Stępnika wydają się być naprawdę solidne, bardzo dobrze imitują odbicie od standardowej membrany. Producent przewidział także możliwość regulacji napięcia naciągu za pomocą śrub.
Pad stopy, zamontowany na naciągu, doskonale naśladuje pracę membrany w bębnie akustycznym. Świetnie reaguje na dynamikę uderzenia, a po kilku minutach zabawy z czułością udało nam się ustawić go tak, że siła uderzenia przekładała się w realny sposób na głośność “wybrzmienia” instrumentu.
Talerze Dig Drum są dosyć ciche jeśli chodzi o granie na “sucho”, więc świetnie powinny sprawdzić się w bloku lub w biurze. Testowany model został wyposażony w blachy dwustrefowe, ale wiemy już, że konstruktor powoli kończy pracę nad kontrolerem trzystrefowym. Poza wcześniej wspomnianymi funkcjami mamy jeszcze opcję tłumienia talerzy, która działa naprawdę dobrze. Nie musimy mocno ściskać talerza (jak to bywa w przypadku w produktów niektórych marek), trzeba tylko wyczuć, w którym miejscu dotknąć. Bardzo nam się podoba pomysł wykonania talerzy z metalu. Naszym zdaniem daje to bardzo korzystny efekt wizualny.
Jeśli chodzi o kontrolery talerzy, to w nagraniu słychać, że podczas dynamicznego ride’owania na crashu wyzwalane są próbki o różnych poziomach dynamiki (i to raczej randomowo), a podczas gry na talerzu ride słyszymy uderzenie w kopułkę lub krawędź w losowej kolejności zamiast otrzymać dźwięk crasha. Jest to jednak kwestia kalibracji modułu, ponieważ komunikacja między nim a padami przebiegała bez zakłóceń.
Skoro o module mowa, to na potrzeby testu skorzystaliśmy z jednostki Roland TD-15. Należy jednak wspomnieć, iż firma Dig Drum już niedługo poszerzy swoją ofertę o moduł własnej produkcji. Jak powiedział nam Kazimierz Stępnik, jest to “kwestia tygodni“.
Testowany przez nas sprzęt jest wyposażony w system kontroli płynnego otwierania hi hatu. Jak wiadomo inni producenci wprowadzili takie rozwiązanie w swoich produktach, jednak ten zestaw Dig Drum posiada pewien innowacyjny element, a mianowicie umieszczenie czujnika otwarcia hi hatu. Znajduje się on pod pedałem statywu do hi hatu, a nie jest osobnym urządzeniem, tak jak to jest w innych urządzeniach tego typu. Byliśmy pod wrażeniem naturalności gry przy takim rozwiązaniu. Jeśli chodzi o kontroler hi hatu, to pewna słyszalna przypadkowość wyzwalanych próbek i tym razem jest kwestią kalibracji ustawień modułu.
4. Podsumowanie
Ogromnym plusem zestawu Dig Drum jest zastosowanie naciągów siateczkowych. Dzięki nim odczucia z grania i wygoda są prawie identyczne jak na zestawie akustycznym. Największą zaletą testowanego zestawu jest hi hat, a konkretnie naturalność gry na nim. Zresztą ta ostatnia cecha jest bardzo mocną stroną całego zestawu. Moduł Rolanda to klasa sama w sobie. W najbliższych tygodniach producent zakończy prace nad własnym urządzeniem tego typu, a póki co skorzystaliśmy z klasycznego rozwiązania. Wystarczy drobna korekta pracy ustawień modułu i zestaw będzie śmigał jak należy.
Naturalnie nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć się na temat wytrzymałości mechanicznej elementów, np. naciągów. W tym celu musielibyśmy zatrzymać instrument w naszej szkole perkusyjnej na kilka tygodni, jeśli nie miesięcy. Musimy jednak przyznać, że zestaw przywieziony do naszego studia prezentuje się bardzo solidnie.
Jak można się zorientować po lekturze oferty firmy, klient ma sporą dowolność jeśli chodzi o rozmiar, kolor czy liczbę elementów zestawu, co również należy zaliczyć na duuuuży plus, ponieważ możliwości “skastomowania” własnych bębnów mamy całkiem spore.
Elektroniczną perkusję Dig Drum możemy polecić każdemu, kto chce ćwiczyć w domu lub w innym miejscu, które docelowo do tego nie było przeznaczone. Perkusiści eventowo-weselni również nie będą rozczarowani, a każda szkoła perkusyjna może śmiało zaopatrzyć się w jeden set tego typu.
NASZA OCENA 4,9/5
Plusy:
- stabilna rama
- solidne wykonanie
- możliwość wykonania wielu elementów pod indywidualne zamówienie
- kontroler hi hatu
- metalowe talerze
Minusy:
- nie widzimy