W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o tym, że Tim “Herb” Alexander zwolnił stanowisko perkusisty zespołu Primus. Z oficjalnego oświadczenia pozostałych członków kapeli (są nimi basista i wokalista Les Claypool oraz gitarzysta Larry “Ler” LaLonde) wynika, że nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Napisali m.in.: “Po wspaniałej wiosennej i letniej trasie koncertowej oraz omówieniu kilku wspaniałych planów na przyszłość, było to dla nas nieco oszałamiające, że Herb tak nagle zrezygnował. Po kilku próbach skontaktowania się z nim, jego jedyną odpowiedzią był kolejny e-mail stwierdzający, że „stracił pasję do grania”.”
Tim Alexander napisał własne doświadczenie w tej sprawie, które zostało opublikowane w magazynie Rolling Stone. Oto ono:
“Wiem, że jest wiele pytań odnośnie tego, dlaczego odszedłem z Primusa i czuję, że ważne jest, aby podzielić się moją historią – zarówno ze względu na siebie, jak i naszych fanów. Odejście z Primusa było jedną z najtrudniejszych decyzji w moim życiu, ale ostatecznie sprowadziła się ona do miłości – do siebie, mojej rodziny i życia, które chcę stworzyć w przyszłości. Wybrałem ścieżkę miłości.
Rzeczywiście powiedziałem zespołowi o „utracie pasji do grania”. Ale powiedziałem też: „Wszystkie te trasy sprawiły, że czuję się pusty. Moje ciało jest ciągle obolałe”. Ten kontekst jest ważny. Powiedziałem im również, że zasługują na kogoś, kto chce tam być. I mówiłem poważnie. Jeśli chodzi o słowo „nagle”, to myślę, że nigdy nie ma idealnego momentu na opuszczenie czegoś, czego było się częścią przez tak długi czas. Zespoły funkcjonują na swój własny, wewnętrzny sposób i są związkiem. Czasami nie czuje się w nim równowagi, a czasami on nie działa.
W ciągu ostatnich miesięcy przechodziłem głębokie uzdrowienie i intensywną rehabilitację zdrowia psychicznego, ucząc się stawiać czoła wyzwaniom, z którymi borykałem się przez lata. W tym okresie samotności zacząłem dostrzegać z nową jasnością to, co już mi nie służy, ludzi i sytuacje, które nie wspierają mojego dobrego samopoczucia, a także elementy mojego życia, które muszę porzucić, aby znaleźć spokój i stabilność.
Kiedy po raz pierwszy dołączyłem do Primusa, miałem 24 lata. Teraz mam prawie 60 i jestem nie tylko perkusistą, ale także mężem i tatą. Bycie perkusistą przez prawie cztery dekady odbiło się na kondycji mojego ciała. Jak powiedziałem wcześniej, moje ciało jest obolałe. Bolą mnie ręce. Bolą mnie plecy. Dziesięć lat temu przeszedłem operację na otwartym sercu i wciąż zmagam się z jej następstwami.
Przez wiele lat mojego życia żyłem muzyką, dając z siebie wszystko – często kosztem zdrowia fizycznego i psychicznego. Perkusja to męcząca profesja, a w połączeniu z trasami koncertowymi i występami może być wyczerpująca na każdym poziomie. Ale kocham perkusję i zawsze będę ją kochał. Tak samo jak zawsze będę darzył miłością i uznaniem naszych fanów, muzykę, którą tworzyliśmy, miejsca, w których byliśmy i wszystko, czego nauczyłem się po drodze.
Kiedy byliśmy młodymi muzykami na drodze do wybicia się, to funkcjonowaliśmy w innym świecie niż dzisiaj. Nie skupiano się na tym, jak takie życie wpłynęło na nas. Po prostu o tym nie mówiono. Myślę, że przez to straciliśmy wielu niesamowitych muzyków. Nie czuję już potrzeby ukrywania faktu, że przez ostatni rok nie byłem szczęśliwy i byłem w miejscu mrocznym emocjonalnie. Rozpaczliwie tęskniłem za rodziną podczas trasy i czułem się bardzo samotny.
Moja decyzja o odejściu z zespołu jest zakorzeniona w głębokiej potrzebie nadania priorytetu mojemu zdrowiu psychicznemu i fizycznemu. Chcę zapewnić mojej rodzinie obecność i energię, na jaką zasługuje, a także zadbać o siebie w sposób, który pozwoli mi się rozwijać.
Postrzegam ten kolejny rozdział jako pozytywny, nowy początek, który mam nadzieję zainspiruje innych do życia zgodnie z własną prawdą, nawet jeśli jest to trudne. Życzę zespołowi dalszych sukcesów, a fanom, którzy stali przy mnie chcę podziękować za współczucie i słowa życzliwości. Wasze wsparcie było dla mnie źródłem siły i chociaż zamykam ten rozdział, jestem podekscytowany odkrywaniem nowej ścieżki opartej na miłości, szacunku i zdrowiu.”
Pełen artykuł zamieszczony w magazynie Rolling Stone można przeczytać TUTAJ.