11 listopada 2018 r. odbyła się pierwsza edycja imprezy Śląski Festiwal Perkusyjny, organizowanej przez Śląskie Centrum Perkusyjne. Nasza ekipa redakcyjna stawiła się w Chorzowskim Centrum Kultury z wielką ciekawością, zwłaszcza że lineup festiwalu obejmował bardzo mocne nazwiska: Kerim “Krimh” Lechner, sekcja Robert Luty i Piotr Żaczek, duet Paris Monster (perkusista, klawiszowiec i wokalista Josh Dion oraz basista Geoff Kraly) i Mike Johnston.
Pierwszym artystą występującym tego dnia był Wojtek Deręgowski – młody, świetny bębniarz, który z coraz większym rozmachem buduje swoją karierę i rozpoznawalność w oparciu o media społecznościowe, nie zapominając jednak o rynku koncertowym.
Oto wywiad z tym bardzo dobrze zapowiadającym się perkusistą i edukatorem:
BeatIt: Wojtek Deręgowski na Śląskim Festiwalu Perkusyjnym 2018 w Chorzowie! Wróćmy kilka lat wstecz do odbywającego się w Warszawie festiwalu Meinl Drum Festiwal. Powiedziałem ci, że to nie potrwa długo, zanim zagrasz na festiwalu. Przewidziałeś to. Jakie są twoje wrażenia po występie?
Wojtek Deręgowski: Jestem bardzo zadowolony. Nie wszystko zaplanowałem krok po kroku. Przedstawiłem podstawowe tematy, które chciałem omówić, ale wiedziałem też, że pytania i odpowiedzi będą częścią mojego wyglądu. Wiedziałem, że zamierzam zrobić dwa utwory na początku i solo na końcu. Solo zostało zaimprowizowanie, nie wiedziałem, co będę grał do ostatniej chwili. Myślę, że poszło OK.
BeatIt: Podobała nam się interakcje między tobą a publicznością, co nie zdarza się często na takich wydarzeniach.
W. D.: Tak. Często zdarza się, że nie ma reakcji, a sytuacja staje się nieco niezręczna. Na szczęście pojawiło się sporo pytania i nie było tej niezręcznej ciszy.
BeatIt: Ujawniłeś także kilka swoich sekretów. Edukacja polega na sprzedaży wiedzy. Ci, którzy kupili bilety i przyszli na festiwal, odeszli z pewną wiedzą.
W. D.: Mam nadzieję.
BeatIt: W końcu zrobiłeś warsztat.
W. D.: No tak.
BeatIt: Powiedziałeś, że nie przygotowałeś się specjalnie do tego występu, ale miałeś jakąś koncepcję. Czy myślisz o tym, żeby dalej to robić? Czy są plany zrobienia kolejnych tego typu wydarzeń? Gdzieś widziałem, że są inne warsztaty tego typu, które prowadziłeś lub które będziesz prowadzić.
W. D.: Tak. Jest coraz więcej wydarzeń związanych z warsztatami perkusyjnymi. Oczywiście planuję zrobić więcej z nich, ponieważ lubię to robić. Lubię spotykać się z perkusistami, a nie zwykłą publicznością, która po prostu przychodzi słuchać muzyki, ludzie Ci często nie zwracają uwagi na bębny. Dobrze jest mieć publiczność, która rozumie i może reagować na pewne detale, które przemycam do tego co robię. Zrobiłem kilka warsztatów perkusyjnych przed tym festiwalem m.in. w Opolu, Toruniu i kilku innych miastach. Mam plany zrobić więcej. Jedna data jest już potwierdzona, odbędzie się w Warszawie.
BeatIt: Opowiedz nam o tym.
W. D.: Nie pamiętam daty …
BeatIt: OK, sprawdzimy to.
W. D.: Nie chcę nikogo wprowadzać w błąd. Ale w Krakowie też coś się szykuje, więc coraz więcej tego się pojawia.
BeatIt: Jakiś czas temu uruchomiłeś własny sklep internetowy z lekcjami gry na perkusji. Jak idzie projekt? Jakie masz plany na ten temat? Czy sprzedajesz tylko w Polsce czy na całym świecie?
W. D.: Bardzo dobrze się to wszystko rozwija. Powoli, ale do przodu, wszystko idzie w dobrym kierunku. Większość moich klientów pochodzi spoza Polski. Prawdopodobnie dlatego, że robię lekcje po angielsku. Mówię i piszę po angielsku. To dlatego, że Instagram dociera do widzów na całym świecie, nie tylko do Polski. Powiedziałbym, że mniej niż 1 % moich obserwujących to Polacy. Postanowiłem pisać i prowadzić lekcje po angielsku, aby dotrzeć do szerszej publiczności. Większość osób kupujących moje filmy pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Jeśli chodzi o moje plany, chcę dalej rozwijać swój sklep internetowy. Są chwile, kiedy mam na to więcej czasu ale jest też więcej pracowitych dni. To zależy od tego, jak dużo koncertuję. Cieszę się, że postanowiłem wprowadzić moje lekcje i na pewno będę to dalej rozwijał.
BeatIt: Jakie są twoje plany dotyczące muzyki? Z kim grasz?
W. D.: Teraz jestem w czterech zespołach. Perkusiści są zawsze rozchwytywani … Piosenkarka Monika Lewczuk, z którą koncertujemy bardziej latem. Daje mi to więcej czasu na trasy klubowe z innymi zespołami w pozostałej części roku. Są to: Sorry Boys, Marcelina i Rosalie, z którą zacząłem ostatnio współpracę. Nie grałem z nią zbyt wiele razy, ale wkrótce będzie tego więcej.