Zawód perkusisty to nie jest najłatwiejszy kawałek chleba. Powszechnie wiadomo, że wokaliści i gitarzyści wzbudzają największe zainteresowanie fanów, a perkusiści zwykle instalują się z tyłu sceny, ledwo widoczni zza swoich zestawów. Są oczywiście również gwiazdy wśród bębniarzy, jednak zwykle to nie na nich skupia się uwaga. A przecież wykonują oni pracę, która wymaga finezji, umiejętności napędzenia utworu i rozruszania słuchaczy. Jest to więc zawód z definicji dla ludzi nie oczekujących tego, że będą powszechnie kochani, doceniani i wielbieni. Są jednak tacy, którzy dali się poznać jako wspaniali muzycy, zostali jak najbardziej docenieni przez kolegów muzyków, byli lub są angażowani do najlepszych zespołów, grali lub grają z największymi gwiazdami, niemniej szeroka publiczność, a nawet wielbiciele perkusji, często nie znają ich nazwisk, choć nieraz słyszeli ich świetne groove’y położone do wielkich przebojów i klasycznych utworów. Właśnie takim perkusistom poświęcamy niniejszą listę. Niedawno popełniliśmy zestawienie dziesięciu najbardziej niedocenianych polskich bębniarzy, co może się wydawać zadaniem karkołomnym biorąc pod uwagę fakt, że mieliśmy i mamy w naszym kraju o wiele więcej świetnych zawodników. Tym bardziej niemożliwe wydaje się wybranie dziesięciu podobnych postaci na całym świecie. Traktujcie zatem ten artykuł jako subiektywny wybór i hołd dla wszystkich mistrzów drugiego planu, którzy nie spotkali się z tak powszechnym uznaniem, na jakie zasłużyli.
10. Chris Joyce
Współzałożyciel i perkusista zespołu Simply Red w latach 80. Zapytacie może: “A cóż wielkiego facet zagrał?“. Kto usiądzie do bębnów i zagra “If You Don’t Know Me By Now” z taka kulturą wykonawczą, brzmieniem werbla “z łapy” i bez przyspieszania, będzie miał prawo coś takiego powiedzieć. Gwarantuję Wam jednak, że właśnie taka osoba nic takiego nie powie. Pozostali niech po prostu przyjmą do wiadomości, że to angielski muzyk, który debiutował w czasach eksplozji punk rocka, ale (jak wielu członków angielskich kapel punkowych z końca lat 70.) był świetnie obeznany z klasyką soulu i jazzu, co słychać doskonale na płytach Simply Red nagranych z jego udziałem.
9. Sterling Campbell
Uczeń znajdującego się na piątym miejscu naszego zestawienia Dennisa Davisa. Współpracował z gwiazdami takimi jak: Cyndi Lauper, Duran Duran, Soul Asylum, The B52’s, David Byrne, a w latach 1992 – 2004 był stałym członkiem grupy wspierającej Davida Bowie. Posłuchajcie tylko, jak pięknie płynie “China Girl” w jego wykonaniu z 2002 r.
8. Larrie Londin
Dziś trochę zapomniany. Naprawdę nazywał się Ralph Gallant. Zaczynał jako sesyjny perkusista wytwórni Motown, gdzie zastępował jednego z Funk Brothers – wracającego do zdrowia po zawale serca Benny’ego Benjamina. Wtedy współpracował z takimi gwiazdami jak The Supremes, The Temptations, Marvin Gaye, The Four Tops, Smokey Robinson, Wilson Pickett. Po przeprowadzce do Nashville stał się jednym z najbardziej poszukiwanych sesyjnych bębniarzy sceny country. Występował i nagrywał z Elvisem Presley’em w końcowym okresie jego życia i kariery. Zmarł w 1992 r. na skutek ataku serca, którego doznał po zakończeniu prowadzonej przez siebie kliniki perkusyjnej.
7. Keith Forsey
Angielski perkusista, kompozytor i producent. Zaczynał w Niemczech, gdzie producent Frank Farian zaangażował go jako sesyjnego perkusistę do nowego projektu, który nazwano Boney M. Zagrał na wszystkich klasycznych płytach grupy, a więc numery takie jak “Daddy Cool“, “Ma Baker“, “Belfast“, “Rasputin“, “Rivers Of Babylon“, “Gotta Go Home” to jego robota. Pracując z producentem Georgio Moroderem wystąpił w nagraniach klubowych Donny Summer, w tym przeboju “Bad Girls“. Wraz z Moroderem napisał wielki przebój “What A Feeling“. Jako samodzielny producent, współkompozytor lub autor tekstów miał wkład w sukces takich artystów jak Billy Idol (płyty “Billy Idol” i “Rebel Yell“), Simple Minds (przebój “Don’t You (Forget About Me)“, Limahla (hit “Neverending Story“).
6. Tony Thompson
Perkusista zespołu Chic, który zagrał na wszystkich wielkich hitach grupy (“Dance Dance Dance“, “Everybody Dance“, “Le Freak“, “I Want Your Love“, “Good Times“). Jako muzyk sesyjny położył ścieżki do takich przebojów jak choćby “We Are Family” Sister Sledge, “Upside Down” i “I’m Coming Out“, “Like A Virgin” i “Material Girl” Madonny oraz “Addicted To Love” Roberta Palmera. Był członkiem zespołu Power Station. Podczas koncertu Live Aid 13 lipca 1985 r. wziął udział w reaktywacji grupy Led Zeppelin (zagrał razem z Philem Collinsem). Słynął z potężnego uderzenia. Zmarł na raka nerek w 2003 r.
5. Dennis Davis
Uczeń Maxa Roacha i Elvina Jonesa, a nauczyciel Sterlinga Campbella. Zaczynał w big bandzie Clarka Terry’ego, współpracował z takimi artystami jak Roy Ayers, George Benson, Stevie Wonder, Iggy Pop. W latach 1975 – 1980 zagrał na wszystkich płytach Davida Bowie. To oznacza, że klasyki takie jak “Fame“, “Wild Is The Wind“, “Heroes“, “Ashes To Ashes” czy “Fashion” tak wspaniale płyną dzięki jego grze. Brzmienie jego werbla, które wykorzystano podczas nagrań albumu “Low” należy do biblioteki klasycznych brzmień i sampli perkusyjnych. Wielokrotnie był członkiem zespołu koncertowego Davida Bowie, zarówno jako perkusista, jak i perkusjonista. Zmarł na raka w 2016 r.
4. Dennis Bryon
Zaczynał z zespołem Amen Corner, który w 1969 r. wylansował przebój “(If Paradise Is) Half As Nice“. Znany jest głównie ze współpracy z grupą Bee Gees w latach 1974 – 1979, co znaczy, że to do jego groove’ów tańczył cały świat w tym okresie. Wystarczy tylko wymienić takie tytuły jak: “Jive Talkin‘”, “You Should Be Dancing“, “Stayin’ Alive“, “How Deep Is Your Love“, “Night Fever” czy “Tragedy“. Był także współproducentem solowej płyty Robina Gibba “How Old Are You“, zawierającej hit “Juliet“.
3. Ola Brunkert
Szwedzki odpowiednik Dennisa Bryona. Wraz z basistą Rutgerem Gunnarssonem wystąpił na wszystkich płytach zespołu ABBA. W studio pojawiali się jeszcze inni (np. Roger Palm, Per Lindvall, czy Joe Galdo), jednak to głównie jego groove’y były podstawą do tanecznych wyczynów naszych rodziców i dziadków. Był częścią koncertowego bandu ABBY podczas wszystkich ważnych występów i tras grupy, a więc było go słychać i widać podczas wykonania “Waterloo” na Eurowizji w 1974 r., podczas słynnej trasy po Australii (1977) oraz światowej trasy w 1979 i 1980 r. Zmarł w 2008 r. na skutek obrażeń doznanych po upadku we własnym domu.
2. Fred White, Maurice White, Ralph Johnson
Zagrali na perkusji i instrumentach perkusyjnych na wszystkich klasycznych płytach Earth Wind & Fire, a więc potężne groove’y położone pod takie klasyki jak “Fantasy“, “Shining Star“, “That’s The Way Of The World”, “September“, “In The Stone” czy “After The Love Has Gone” to ich robota. Nic tylko słuchać i się zachwycać… Ralph Johnson pozostaje aktywnym członkiem EW&F do dziś. Maurice White zmarł w 2016 r. na chorobę Parkinsona.
1. Ringo Starr
Perkusista najpopularniejszego zespołu w historii, który grał wszystko to, co było w tej wspaniałej muzyce potrzebne do zagrania. To najwyższy poziom gry dla piosenki, który jednak przez wielu bębniarzy nie jest tak doceniany jak powinien. Jeśli Alan White (od 1972 r. bębniarz Yes), który naprawdę potrafi zagęścić grę, w pokoleniowym hymnie Johna Lennona “Imagine” zagrał wyłącznie to, co było potrzebne, to przecież ewidentny hołd dla podejścia i stylu gry Ringo.
Share