Intro perkusyjne to dopiero dziwny zwierz. Jak się tak zastanowić, to komu i do czego to w zasadzie potrzebne (zwłaszcza na listach przebojów)? Może inaczej jest w przypadku muzyki bardziej skomplikowanej (metal, prog, djent) i wyrafinowanej (jazz, fusion) – tam chodzi o to, żeby zaskoczyć i namieszać od samego początku. Jednak przecież kawałek popowy, czy nawet mega popularny rockowy, i bez tego miałby tę samą linię wokalną, riff gitarowy, zagrywkę na saksofonie, czy cokolwiek tam spowodowało zachwyt słuchaczy i spokojnie i tak zostałby hitem. Przynajmniej taka jest teoria. Sprawdźmy, czy to do końca prawda…
10. The Surfaris – “Wipe Out” (perkusista: Ron Wilson)
Niesamowicie energetyczny wstęp, prawie solówka perkusyjna Rona Wilsona na otwarcie numeru (w środku zresztą też). Wszyscy młodzi perkusiści w USA w latach 60. ćwiczyli to do upadłego. Spytajcie choćby Ricka Lathama.
9. George Michael – “Careless Whisper” (perkusista: Trevor Morrell)
Stopka, werbel, dwa razy hi hat, dwa razy werbel i raz rack tom, raz floor tom – osiem nut. Tyle trzeba, aby stworzyć wstęp do jednego z największych wyciskaczy łez w historii muzyki pop. Proste, a jakże skuteczne. Gdy czasem jakaś stacja radiowa obcina to intro, to już po prostu nie to, przynajmniej jeśli o mnie chodzi…
8. Blondie – “Call Me” (perkusista: Clem Burke)
Prościutkie przejście triolowe użyciem tomów i werbla, które wprowadza w niesamowicie efektywny groove shuffle z otwieraniem hi hatu w fajnych miejscach. Więcej naprawdę nie trzeba, by Clem Burke mógł współtworzyć i ozdobić przebój numer 1 w USA, Wlk. Brytanii i Kanadzie.
7. Spin Doctors – “Two Princes” (perkusista: Aaron Comess)
Wspaniałe wykorzystanie duszków na werblu wprowadzające do jednego z najlepszych goove’ów lat 90. Aaron Comess to absolwent Berklee, a także uczeń Bernarda Purdie, a więc to żaden przypadek…
6. Boney M – “Rasputin” (perkusista Keith Forsey)
Keith Forsey – Anglik, nadworny studyjny perkusista Boney M – wykonał tu wspaniałą robotę (podobnie jak w innych hitach grupy). Również dzięki jego grze możemy powiedzieć, że wszyscy urodzeni na przełomie lat 60. i 70. (a być może i ci młodsi) są po części dziećmi Boney M w sensie wychowywania się na tych groove’ach ( w tym drugim też). Zaryzykuję stwierdzenie, że to intro to “Sing, Sing, Sing (With A Swing)” ery disco.
5. Krystyna Prońko – “Jesteś lekiem na całe zło” (perkusista: Wojciech Morawski)
Może nie za milion dolarów, ale ten piękny groove uwieńczony oszczędnym, ale niesamowicie efektywnym przejściem zanim odezwą się pozostałe instrumenty musiał się tu znaleźć. Prawdziwy klejnot w wykonaniu Wojciecha Morawskiego – jednego z najważniejszych polskich perkusistów przełomu lat 70. i 80., który, oprócz Krystyny Prońko, współpracował z takimi gwiazdami jak Klan, Breakout (płyta “Kamienie” z klasyczna balladą “Modlitwa“), Zbigniew Hołdys, Maryla Rodowicz, Perfect (współzałożyciel), Porter Band. Był on także pierwszym perkusistą zespołu Voo Voo.
4. Dire Straits – “Money For Nothing” (perkusista: Terry Williams)
Podobno Terry Williams nagrał wszystkie partie perkusji na multiplatynowy album “Brothers In Arms“, po czym zdecydowano o ich skasowaniu i ściągnięto do studia Omara Hakima, który w dwa dni nagrał wszystko jeszcze raz. Wszystko z wyjątkiem tego wspaniałego wstępu, którego akurat nie można było zagrać lepiej…
3. Michael Jackson – “Rock With You” (perkusista: JR Robinson)
Rzecz może troszkę zapomniana, zwłaszcza w naszej części świata, jednak w Stanach był to singiel numer 1, i to pierwszy z imponującej serii numerów 1 Michaela Jacksona w latach 80. ubiegłego wieku. Podobno producent Quincy Jones poprosił JR Robinsona o zagranie czegoś, co będzie się już na zawsze kojarzyło jako rozpoczęcie tego kawałka. Jeśli o mnie chodzi, to się udało…
2. Nirvana – “Smells Like Teen Spirit” (perkusista: Dave Grohl)
W 1991 r. to właśnie to przejście Dave’a Grohla było kopniakiem wywalającym drzwi i torującym drogę głównemu riffowi (już przesterowanemu) do głów milionów fanów muzyki na całym świecie. Rzecz tak samo przełomowa, jak znajdujący się na pierwszym miejscu…
1. Benny Goodman Orchestra – “Sing, Sing, Sing (With A Swing)” (perkusista: Gene Krupa)
To początek wszystkiego w nowoczesnej perkusji. Jeden z pierwszych hitów ery swingu (o ile nie w ogóle pierwszy), pierwszy prawdziwy bohater i gwiazdor perkusji (nasz rodak – Gene Krupa), no i pierwsze intro perkusyjne, które tak powszechnie zapisało się w pamięci współczesnego i kolejnych pokoleń. Czy jest na tym świecie ktokolwiek mający styczność z kulturą Zachodu, kto nie słyszał tego rytmu?
Suplement:
The Pretenders – “Middle Of The Road” (perkusista: Martin Chambers)
To intro to pierwsza partia perkusyjna w moim życiu, jaka przyciągnęła moją uwagę (miałem 11 lat, gdy ten numer ukazał się na singlu). Do dziś powala mnie moc i ekspresja z jaką Martin Chambers podszedł do jej wykonania. Choć to intro nie zostało zapamiętane tak powszechnie, jak dziesięć uwzględnionych na właściwej liście, to nie załączam go jako post scriptum wyłącznie z racji osobistego sentymentu. Było nie było to kawał świetnej roboty perkusyjnej…
Vik
Share