Przejście perkusyjne to dość dziwne zwierze. Z jednej strony jest to jeden z tych momentów (być może nawet ten najważniejszy), kiedy perkusista może znaleźć się w centrum uwagi słuchacza podczas zapoznawania się z danym utworem i ma możliwość ozdobić oraz “doprawić” taki kawałek. Przecież nieraz zdarzyło się nam wszystkim pomyśleć lub zakrzyknąć: “Co on tam zagrał?! Ale świetne przejście!“. Z drugiej jednak strony należy sobie szczerze powiedzieć: to nie przejście perkusyjne decyduje o tym, że dany utwór uznany jest za wspaniały, ani tym bardziej za klasyczny. Na dodatek jest o wiele więcej numerów kochanych przez miliony słuchaczy na całym świecie, które przejść nie posiadają wcale lub posiadają w bardzo szczątkowej formie. Przecież nie o nie chodzi w “Billie Jean” Michaela Jacksona, “Stayin’ Alive” Bee Gees, “Dancing Queen” zespołu ABBA czy “Purple Rain” Prince’a. W końcu ile jest takich przejść perkusyjnych, które zwróciły uwagę przeciętnego słuchacza, który nie jest perkusistą, ani nie oczekuje tego typu atrakcji podczas słuchania muzyki? Sądzimy jednak, że kilka takich się znajdzie i dlatego przedstawiamy nasze własne, jak najbardziej subiektywne zestawienie takich jednocześnie efektownych i efektywnych sposobów na postawienie przysłowiowej kropki nad “i”. Wypada jednak zaznaczyć, iż w tym przypadku nie będziemy skupiać się na muzyce bardziej ambitnej artystycznie i złożonej formalnie (jazz, fusion, prog, metal) ponieważ takiej warto poświęcić osobny artykuł. Stąd właśnie tytuł,w którym pojawia się milion dolarów. Znaczy to, że koncentrujemy się na numerach, które zakorzeniły się w świadomości masowego słuchacza.
10. En Vogue – “Don’t Let Go” (perkusista: Lil Jon)
Wejście bębnów (0.26) to klasyka i zapowiedź tego, co właśnie nadchodziło w czarnej muzyce amerykańskiej – gospel chops. Wprawdzie bardziej pod względem brzmienia werbla i tomów niż gęstej gry, ale i tak mamy do czynienia z wejściem w typie: “na to wchodzę ja, cały w bieli”.
9. Rod Stewart – “Do Ya Think I’m Sexy?” (perkusista: Carmine Appice)
Bezwstydny skok na kasę za sprawą stylizacji na tak popularne w drugiej połowie lat 70. disco. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość Carmine’owi: wyjście z instrumentalnej, środkowej części kawałka (2.51) nie jest wcale takie oczywiste, a jednocześnie nogi się w tańcu nie plączą. Kawał świetnej roboty, tak aranżacyjnej, jak i wykonawczej.
8. Jon Bon Jovi – “Blaze Of Glory” (perkusista: Kenny Aronoff)
Wszyscy myślą, że to Tico Torres, a tymczasem to sesyjny as Kenny Aronoff wysmerfował to monumentalne przejście przed ostatnim refrenem. Maksimum efektu przy minimum środków wyrazu. Mistrzostwo!
7. Madonna – “Material Girl” (perkusista: Tony Thompson)
Czarny perkusista z niesamowitym drajwem i potężnym, iście bonhamowskim ciosem, którego nie bał się używać w popowym kawałku ze szczytów list przebojów na całym świecie. Każde przejście przed kolejnym refrenem zagrane jest inaczej i z coraz większą mocą, aż do kulminacji dynamicznej przed ostatnim. Taneczny rock?
6. Michael Bolton – “When A Man Loves A Woman” (perkusista: Jeff Porcaro)
Niezawodny i nieodżałowany Jeff Porcaro, tym razem nie ze swoim macierzystym zespołem Toto. To przejście po zatrzymaniu (2.57) jest tak charakterystyczne dla tego muzyka (a więc zagrane nienagannie, z polotem i niesamowitym wyczuciem kontekstu muzycznego), że jest w stanie wynagrodzić męczarnie piątej godziny poprawin po weselu kuzynki brata szwagra konia żony…
5. Elvis Presley – “Hound Dog” (perkusista: D.J. Fontana)
Triolowe przejście na werblu zakończone pojedynczą stopką i pauzą (0.16) jest tak skuteczne, że powtarza się jeszcze cztery razy w tak krótkim numerze. No i od sześćdziesięciu lat nikomu nie przeszkadza w tańcu…
4. David Bowie – “China Girl” (perkusista: Omar Hakim)
Przejście w pierwszej minucie i czterdziestej piątej sekundzie mogłoby służyć (zresztą być może tak jest w niektórych szkołach) jako wzorzec idealnego podprowadzenia do kolejnego segmentu utworu. I to brzmienie…
3. Europe – “The Final Countdown” (perkusista: Ian Haugland)
Ta bardzo charakterystyczna zagrywka (0.51) zwróciła uwagę wielu ówczesnych szkrabów na bębny (zwierzał nam się z tego sam Daray). Powtórzona przed ostatnim refrenem dopełnia dzieła zniszczenia. Efekt “łał!” przerósł wszelkie oczekiwania. Po prostu nie mogło tego zabraknąć w naszym zestawieniu.
2. Led Zeppelin – “Stairway To Heaven” (perkusista: John Bonham)
Do głowy przychodzi nawet kilkanaście przejść tego giganta rockowej perkusji, to fakt. Jednak to właśnie “Schody do nieba” są wizytówką Zeppelinów wśród mniej zorientowanych słuchaczy i to tam można usłyszeć najpiękniejsze z prostych wejść perkusji (4.19) i wspaniałe “kartofle” pod koniec solówki gitarowej (6.29).
1. Phil Collins – “In The Air Tonight” (perkusista: Phil Collins)
Wprawdzie Phil sam sobie stworzył silnego konkurenta w numerze “Against All Odds“, to jednak należy spojrzeć prawdzie w oczy: to jest najprawdopodobniej najbardziej charakterystyczne przejście perkusyjne w historii. I nie ma znaczenia, że przez to również najbardziej wyświechtane.
Macie własne propozycje do listy przejść perkusyjnych za milion dolarów? Przyślijcie je do nas! Zapraszamy także do komentowania naszego zestawienia…
Share